Niemieccy prokuratorzy zamknęli śledztwo dotyczące rzekomych amerykańskich i brytyjskich działań szpiegowskich, które miały polegać na podsłuchiwaniu niemieckich polityków. Nie znaleziono dowodów na dokonanie czynów kryminalnych w tej sferze - stwierdzono w czwartek.
Decyzja niemieckiej prokuratury kończy trwającą od 2013 roku sprawę skandalu wywiadowczego, który rozpoczął się po ujawnieniu szeregu informacji o działaniach USA przez byłego amerykańskiego agenta, Edwarda Snowdena w 2013 roku.
Brak "namacalnych dowodów"
Cztery lata temu relacje między Berlinem i Waszyngtonem zostały wyraźnie nadwyrężone, gdy pojawiły się informacje o podsłuchiwaniu przez Amerykanów m.in. telefonu kanclerz Angeli Merkel. W Niemczech wywołało to szok, a sama kanclerz powiedziała wtedy, że szpiegowanie wśród przyjaciół jest nie do zaakceptowania - przypomina agencja Reutera.
Z kolei w 2015 roku pojawiły się informacje, jakoby niemiecki wywiad wspomagał amerykańską Agencję Bezpieczeństwa Narodowego (NSA) w podsłuchiwaniu europejskich firm i polityków przez lata.
Prokuratorzy z prokuratury federalnej w Karlsruhe poinformowali jednak w czwartek, że śledztwo "w sprawie działań amerykańskich i brytyjskich agencji wywiadowczych" i "systematycznej, masowej inwigilacji niemieckich systemów telekomunikacyjnych i internetu, która jest niezgodna z prawem, nie przyniosło namacalnych dowodów", dlatego śledczy nie będą go kontynuowali.
Autor: adso / Źródło: Reuters
Źródło zdjęcia głównego: NSA