Wybory w Turyngii i Saksonii. Rządy AfD mało prawdopodobne, choć w jednym kraju związkowym ma "mniejszość blokującą"

Źródło:
PAP
AfD świętuje historyczny sukces w wyborach w Saksonii i Turyngii
AfD świętuje historyczny sukces w wyborach w Saksonii i TuryngiiJakub Loska/Fakty o Świecie TVN24 BiS
wideo 2/2
AfD świętuje historyczny sukces w wyborach w Saksonii i TuryngiiJakub Loska/Fakty o Świecie TVN24 BiS

Mimo sukcesu skrajnie prawicowej AfD w wyborach landowych w Turyngii i Saksonii, pozostaje mało prawdopodobne, że wejdzie ona w skład regionalnych rządów – zauważają niemieckie media. Oba landy czekają trudne rozmowy koalicyjne. W Turyngii, gdzie wygrała, AfD będzie miała jednak "mniejszość blokującą", która może wiele znaczyć.

W niedzielę mieszkańcy dwóch krajów związkowych we wschodniej części Niemiec, Saksonii i Turyngii, wybrali posłów do lokalnych parlamentów. W Turyngii zdecydowanie zwyciężyła skrajnie prawicowa AfD, wyprzedzając chadecką CDU. W Saksonii najwięcej głosów zdobyła chadecja, nieznacznie wygrywając z AfD.

CZYTAJ RÓWNIEŻ: Wybory w Turyngii i Saksonii. Są ostateczne wyniki wyborów

Po ogłoszeniu pierwszych prognoz w niedzielę wieczorem liderka AfD Alice Weidel mówiła o "historycznym sukcesie" jej partii, która po raz pierwszy stała się największą siłą polityczną w parlamencie Turyngii.

Lider turyngeńskiej AfD Bjoern Hoecke zgłosił gotowość ugrupowania do rządzenia regionem. Jednak – jak zauważają niemieckie media – euforia AfD z niedzielnego wieczoru wyborczego może szybko się skończyć. "Zwycięzca wyborów w Turyngii ma problem, nikt nie chce z nim rządzić" – skomentował portal tagesschau.

CZYTAJ RÓWNIEŻ: Nazywany "faszystą", w Rosji upatruje nadziei. Bjorn Hoecke właśnie wkroczył na scenę wielkiej polityki

Po wyborach stało się jasne, że sytuacja polityczna w Turyngii będzie wyglądać inaczej niż w ostatnich latach. Partia Lewicy obecnego premiera Bodo Ramelowa zdobyła zaledwie 13,1 proc. – o 17,9 pkt. proc. mniej niż pięć lat temu.

Dotychczasowy partner koalicyjny SPD otrzymał w niedzielnym głosowaniu 6,1 proc., a trzeci członek rządu mniejszościowego – Zieloni - nie przekroczył progu wyborczego. "Dla tej koalicji wieczór wyborczy był wyraźnym końcem" – ocenił tagesschau.

Protesty przeciw AfDPAP/EPA/CLEMENS BILAN

Skrajna prawica z "mniejszością blokującą" w Turyngii

W obliczu wcześniejszych deklaracji chadecji o niemożliwym stworzeniu koalicji z AfD po wyborach w obu landach oraz izolacji AfD przez inne ugrupowania wydaje się mało prawdopodobne, aby AfD znalazła koalicjantów – mimo jej znacznego zwycięstwa w Turyngii nad CDU.

W rezultacie na utworzenie rządu w Turyngii ma nadzieję chadecja. I choć z wynikiem 23,6 proc. CDU jest drugą najsilniejszą partią, potrzebuje partnerów koalicyjnych. Lewicowy Sojusz Sahry Wagenknecht (BSW) może zapewnić część brakujących mandatów.

To jednak nie wystarczy do utworzenia stabilnego rządu. Do uzyskania większości potrzeba 45 mandatów – a CDU wraz z BSW mają łącznie 38 posłów. Dlatego chadecja musiałaby połączyć siły nie tylko z BSW, ale znaleźć trzeciego partnera – najlepiej znacznie osłabioną Lewicę, która ma 12 posłów. Alternatywny sojusz CDU, BSW i SPD nie miałby większości, ponieważ brakowałoby jednego mandatu do większości parlamentarnej.

Nawet jeżeli udałoby się utworzyć CDU, BSW i SPD koalicję w turyngeńskim parlamencie, jej rządzenie "może stać się bardziej skomplikowane w przyszłości" – ocenił portal tagesschau. Chodzi o to, że AfD zdobyła ponad jedną trzecią miejsc w landtagu Turyngii – czyli tzw. mniejszość blokującą.

Oznacza to, że skrajna prawica będzie mogła blokować ważne decyzje parlamentu, do których podjęcia jest wymagana większość dwóch trzecich głosów. Wspomniana większość jest potrzebna np. do zmiany konstytucji kraju związkowego czy powołania członków landowego sądu konstytucyjnego.

W przeciwieństwie do Turyngii, saksońska AfD nie uzyskała w lokalnym parlamencie mniejszości blokującej.

Trudne rozmowy koalicyjne w Saksonii i Turyngii

W Saksonii AfD nie uzyskała tak spektakularnego wyniku jak w Turyngii. Po przeliczeniu wszystkich głosów chadecja, rządząca Saksonią od zjednoczenia Niemiec w 1990 r., wygrała nieznacznie z AfD. Premier landu, lider tamtejszej CDU Michael Kretschmer, podtrzymał w poniedziałek swoje wcześniejsze stanowisko i wykluczył koalicję ze skrajną prawicą.

Z kolei lider saksońskiej AfD Joerg Urban powiedział w telewizji ARD, że jego ugrupowanie jest otwarte na rozmowy. - Chcemy zmian politycznych w Saksonii. Jesteśmy gotowi rozmawiać z każdą partią, która tego chce - podkreślił. Urban wezwał w poniedziałek chadecję do współpracy i ostrzegł ją przed próbami "prowadzenia polityki wbrew woli wyborców".

Lider saksońskiej AfD Joerg UrbanFILIP SINGER/PAP/EPA

Wydaje się, że Kretschmer w kwestii współpracy AfD pozostanie nieugięty i będzie poszukiwać innych koalicjantów. W Saksonii uzyskanie większości z matematycznego punktu widzenia mogłyby zapewnić np. sojusze chadecji z BSW i SPD lub chadecji z BSW i Zielonymi. Powtórzenie poprzedniej koalicji CDU, SPD i Zielonych nie da w saksońskim parlamencie większości.

Istotnym, ale i trudnym partnerem do rozmów koalicyjnych w Saksonii i Turyngii może być utworzony zaledwie w styczniu lewicowy Sojusz Sahry Wagenknecht (BSW), który po raz pierwszy będzie miał swoją reprezentację w regionalnych parlamentach. Liderka BSW uzależniła wejście w koalicje od kwestii "pokoju i dyplomacji" ws. wojny na Ukrainie i sprzeciwu wobec stacjonowania rakiet średniego zasięgu w Niemczech, co spotkało się z ostrą reakcją chadeków.

Jednak – jak zauważają niemieckie media – CDU zbliża się do BSW w Saksonii. Michael Kretschmer ocenił w poniedziałek, że koalicja CDU z BSW i SPD w Saksonii jest możliwa. - To nie będzie łatwe, zajmie trochę czasu, ale jest możliwe - oświadczył premier Saksonii.

Autorka/Autor:asty/adso

Źródło: PAP

Źródło zdjęcia głównego: PAP/EPA/CLEMENS BILAN