Na niemieckiej autostradzie A20 37-letnia Polka jechała pod prąd z prędkością przekraczającą 210 km/h. Ignorując sygnały policyjne, przejechała około stu kilometrów. Rajd zatrzymało dopiero użycie tzw. stop sticka.
O zdarzeniu, które zarejestrowano w godzinach porannych 8 stycznia, poinformowała policja w Stralsund w niemieckim kraju związkowym Meklemburgia-Pomorze Przednie. Uwagę innych kierowców na autostradzie A20, na wysokości miejscowości Pasewalk, zwróciła kia jadąca pod prąd. Pojazd pędził autostradą w kierunku Szczecina. Zaalarmowana policja wysłała na miejsce siedem radiowozów, które użyły sygnałów świetlnych i dźwiękowych, jednak zostały one zignorowane.
Policjanci podali, że kierowca kii przekroczył prędkość 210 km/h i nie zwalniał.
O godzinie 8.23 policjantom udało się zatrzymać - po przejechanych około stu kilometrach - samochód przy użyciu tak zwanego stop sticka, podobnego do kolczatki. Kierowcą była 37-letnia kobieta z Polski. Wszczęto wobec niej postepowanie karne w kierunku podejrzenia stworzenia zagrożenia bezpieczeństwa w ruchu lądowym. W niebezpiecznym rajdzie nikt nie ucierpiał. 37-latka była trzeźwa.
ZOBACZ SERIAL REPORTERSKI "7 ŻYĆ": "Wypadek nie zdarza się nam"
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: twitter.com/Polizei_HST