Niemcy piętnują europosła PO


Eurodeputowany PO z regionu kujawsko-pomorskiego bohaterem reportażu niemieckiej telewizji RTL. Tadeusz Zwiefka, zamiast obradować w europarlamencie, podpisuje tylko listę obecności, kasuje 284 euro i leci do Polski - relacjonuje "Gazeta Wyborcza".

Reportaż Thomasa Meiera, który ukazał się w niemieckiej telewizji, rozpoczyna się na korytarzu siedziby europarlamentu w Strasburgu - opisuje "Gazeta Wyborcza". Tuż pod ścianą widać rząd bagaży czekających na właścicieli, którzy właśnie podpisują listy, by po chwili ruszyć do autobusów kursujących na lotnisko we Frankfurcie. Po co biegają z długopisami? Muszą się podpisać, żeby potwierdzić obecność w pracach parlamentu. Inaczej nie dostaną 284 euro dziennej diety.

W reportażu Meiera ekipa RTL jako pierwszego dopada eurodeputowanego Platformy Obywatelskiej z regionu kujawsko-pomorskiego - Tadeusza Zwiefkę. - Czy pojawił się Pan tu tylko po to, żeby podpisać listę i dostać pieniądze? - pyta dziennikarz. - To nie Pana interes - odpowiada gniewnie parlamentarzysta. Po złożeniu podpisu wychodzi z siedziby europarlamentu z bagażami w ręku. Tłumaczy reporterowi, że ma pracę w swoim okręgu wyborczym.

Był na wieczorku literackim

Zwiefka w rozmowie z "Gazetą Wyborczą" potwierdza, że 23 maja - w dniu, gdy nagrywany był reportaż - poświadczył podpisem udział w kolejnym dniu pracy parlamentu i od razu wyruszył do Polski. - Wszystko w zgodzie z regulaminem i praktyką europarlamentu - mówi. - To szukanie dziury w całym - dodaje. - Większość posłów opuszcza posiedzenia nawet już w czwartek po południu, by móc wrócić do domu. Ja także, jeśli to jest tylko możliwe, lecę do Polski w piątek. Od samego początku istnienia regulaminu tak działam. I wcale nie poświadczyłem nieprawdy - przecież swoje obowiązki pełniłem także po powrocie do kraju.

Co robił tego dnia eurodeputowany w Polsce? - Najpierw miałem półtoragodzinny dyżur w biurze, a potem uczestniczyłem w wieczorku poetyckim Grażyny Wojcieszko, w ramach Bydgoskiego Trójkąta Literackiego - tłumaczy gazecie.

Paweł Olszewski, szef Platformy w regionie, z którym rozmawiał dziennikarz "Wyborczej", po obejrzeniu filmu woli ganić system niż partyjnego kolegę: - Faktycznie dochodzi do wypłacania diet za fikcyjny udział w obradach, ale to powszechne zjawisko - mówi. - Nie wiem, dlaczego konsekwencje miałby ponieść akurat tylko nasz przedstawiciel Tadeusz Zwiefka? Jeśli już coś robić, to zmienić regulamin tak, by raz na zawsze wykluczył takie sytuacje.

Polscy eurodeputowani zarabiają około 2300 euro miesięcznie - wylicza gazeta. Dodatkowo za każdy dzień pracy w Brukseli lub Strasburgu dostają 284 euro.

Źródło: "Gazeta Wyborcza"