Udo Muench, szef heskiej policji, podał się do dymisji. Powodem jest afera dotycząca możliwych powiązań policjantów z neonazistami, którzy grozili lewicowym działaczom śmiercią. Adresy osób zastraszanych wyciekły z policyjnych komputerów.
Jak pisze Deutsche Welle, dowództwo policji w niemieckiej Hesji od tygodni wiedziało, że z komputera służbowego policji w Wiesbaden dokonano wyszukania w bazie danych adresu i danych osobowych Janiny Wissler, przewodniczącej klubu poselskiego Lewicy w heskim parlamencie. Niedługo później polityk zaczęła otrzymywać listy i e-maile z pogróżkami podpisane "NSU 2.0".
NSU, czyli Podziemie Narodowosocjalistyczne, to neonazistowska organizacja terrorystyczna odpowiedzialna za ponad 20 zabójstw, zamachów bombowych i napadów. W 2018 roku skazano czwórkę działaczy grupy oraz ich przywódczynię Beate Zschaepe.
Wcześniej podobne pogróżki z tym samym podpisem otrzymywały m.in. kabarecistka Idil Baydar oraz frankfurcka adwokatka Seda Basay-Yildiz, obie z tureckimi korzeniami. W obu przypadkach ich dane wyciekły z policji w Wiesbaden. W związku z tym ostatnim przypadkiem już w ubiegłym roku z heskiej policji wydalono pięciu funkcjonariuszy, którzy w sieci mieli propagować nazistowskie treści.
Kolejna afera z udziałem funkcjonariuszy
To już kolejna afera, w której o udział w skrajnie prawicowych grupach podejrzani są państwowi funkcjonariusze. W lutym aresztowany został policjant należący do grupy planującej wywołanie wojny domowej oraz serię morderstw lewicowych i imigranckich działaczy. W czerwcu z kolei rozwiązano jednostkę komandosów KSK z powodu podejrzeń o prawicowy ekstremizm co najmniej 20 jej członków.
Łącznie niemiecki kontrwywiad wojskowy MAD szacuje, że w szeregach Bundeswehry jest ok. 600 żołnierzy podejrzewanych o związki z neonazistami.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock