Nasza współpraca z NSA odbywa się w ramach ścisle określonego prawa - zapewnił rzecznik Angeli Merkel Steffen Seibert. W ten sposób odniósł się do doniesień tygodnika "Der Spiegel", który napisał, że wymiana danych między wywiadami opiera się na milczącej zgodzie państw na łamanie prawa i naruszanie prywatności obywateli.
Podczas konferencji prasowej rzecznik kanclerz Niemiec zapewnił dziennikarzy, że podległe jej służby nie złamały prawa w toku współpracy z innymi wywiadami, w tym z amerykańską Narodową Agencją Bezpieczeństwa.
Współpraca z NSA? "Nie ma innej opcji"
- Ta współpraca odbywa się według ściśle określonych ram prawnych i sądowych wytycznych - mówił. - Parlament ma nad tym pełną kontrolę dzięki swojej komisji - dodał. - Walcząc z zagrożeniami terrorystycznymi, nie można chronić naszych obywateli, nie współpracując z innymi wywiadami - tłumaczył.
Angela Merkel przekonywała, że dzięki pomocy zaprzyjaźnionych wywiadów, Niemcom udało się zapobiec kilku atakom terrorystycznym. Jednocześnie stwierdziła, że jeśli doniesienia o szpiegowaniu przez USA instytucji UE się potwierdzą, to oznaczałoby "niedpouszczalny" powrót do metod rodem z "zimnej wojny".
Amerykanie w łóżku Merkel
"Der Spiegel", opierając się na informacjach od Edwarda Snowdena, napisał, że niemiecki wywiad współpracując z Amerykanami i przekazując mu dane o swoich obywatelach łamie prawo. - NSA śpi w jednym łóżku z Niemcami, tak, jak z większością innych zachodnich państw - powiedział ścigany przez USA były analityk w wywiadzie dla niemieckiego tygodnika.
Amerykanin ujawnił, że ta współpraca opiera się na zasadzie "my nie pytamy skąd inne agencje mają informacje o sowich obywatelach, i oni nie pytają o to samo nas". - W ten sposób chroni się czołowych polityków na wypadek, gdyby na jaw wyszło, jak bardzo pogwałcona jest prywatność obywateli - tłumaczył.
Jak działa niemiecki wywiad?
"Der Spiegel" przypomina, że w ciągu najbliższych pięciu lat niemiecki wywiad zagraniczny (BND) chce zainwestować 100 mln euro w rozbudowę swojego programu kontroli internetu. O sto osób ma zwiększyć się departament "Techniczne rozpoznanie" BND, znacznemu zwiększeniu ulegnie wydajność serwerów.
Najbardziej intensywna kontrola ma miejsce we Frankfurcie nad Menem, przez który przepływają rozmowy telefoniczne, e-maile, rozmowy za pomocą Skype'a i SMS-y z Rosji, Europy Wschodniej, Afryki, Afganistanu i Pakistanu. Wzbudzające zainteresowanie kontrolerów informacje są kopiowane i przesyłane do centrali BND w Pullach pod Monachium, gdzie się je analizuje.
Autor: rf/ja / Źródło: PAP, Reuters