Handel narkotykami, wciskające się do oczu insekty, węże w namiocie, a przede wszystkim morderczy wysiłek - to wszystko, czemu stawił czoła Marcin Gienieczko, żeby w rekordowym tempie pokonać Amazonkę w canoe. Polskiemu rekordziście gratulujemy tego niezwykłego wyczynu.
Całe przedsięwzięcie wraz z przygotowaniami, polegające na pokonaniu Amazonii na rowerze, w canoe i biegiem, trwało w sumie 2,5 roku i pracowało przy nim 80 osób.
- To był dość długi projekt. Nigdy wcześniej się nie przygotowywałem tak długo do takiego triathlonu - mówi rekordzista.
„Gringo nie może dalej popłynąć”
Rekordzista musiał zmierzyć się z wieloma przeciwnościami. Jak zaznacza, najbardziej się bał w Peru pośród handlarzy kokainą.
- Pewnego dnia przepływałem przez wąski kanion. Górska rzeka pędzi, tworzą się potężne wiry o średnicy 16 m. Ktoś krzyczy do mnie z góry, abym się zatrzymał, ale nie mam możliwości się zatrzymać. I wtedy słyszę dwa strzały ostrzegawcze - opowiada podróżnik, który musiał manewrować canoe pomiędzy świszczącymi kulami.
- To są regiony, gdzie gringo, czyli biały człowiek, nie może dalej popłynąć - usłyszał wtedy od miejscowej ludności.
Uratował się, dzięki pozwoleniom wydanym przez lokalne władze oraz darowaniu licznych prezentów.
Za to po przekroczeniu granicy z Brazylią czekały go kolejne trudności - spotkanie z dziką przyrodą, gdzie przez wiele kilometrów szerokie rozlewiska zabierały dostęp do suchego lądu. Kajakarz musiał spać w swoim canoe lub w domach na palach. Nieznośne były także wszechobecne wpadające do oczu insekty oraz węże wpełzające w nocy do namiotu.
Nawigacja satelitarna
W pokonaniu trasy pomogła technologia. Wyczyn miał trafić do Księgi Rekordów Guinessa, dlatego o aktualnym położeniu podróżnika cały czas informowały dwa nadajniki GPS. Również trasa została dokładnie przeanalizowana wcześniej w oparciu o zdjęcia satelitarne i zainstalowana w urządzeniu do nawigacji.
- Wierzyłem, że mogę dopłynąć do granicy z Brazylią, nie wierzyłem jednak, że przepłynę te trasę w całości - mówi Gienieczko.
Rekord Guinessa
Rekord został pobity. Wyczyn Marcina Gienieczki polegał na najszybszym przepłynięciu Amazonki w canoe - 5890 km w ciągu 94 dni. Rekordzista przejechał także 700 km na rowerze, a 80 km pokonał marszobiegiem. Chciał w ten sposób udowodnić swoim synom, dzieciom z Pomorskiego Hospicjum, dla których zbierał pieniądze i wszystkim innym niedowiarkom, że "niemożliwe nie istnieje".
- Nie zrobiłbym tego jeszcze raz. Nie ma takiej możliwości. Pewne rzeczy robi się w życiu tylko raz - podsumowuje Gienieczko. - To było makabrycznie przeżycie.
Autor: AB/mk / Źródło: TVN 24
Źródło zdjęcia głównego: TVN 24 / Energa Solo Amazon Expedition | TVN 24 / Energa Solo Amazon Expedition