Nie wzięły nikogo na rogi. Ranni jednak byli


Kilka tysięcy osób wzięło udział w środę w piątej gonitwie z bykami w ramach festiwalu ku czci św. Fermina, który od kilku dni trwa w Pampelunie, na północy Hiszpanii. Trzy osoby odniosły lekkie obrażenia, ale żadnej z nich byk nie wziął na rogi.

Uczestników biegu ścigało sześć byków, które przez większość gonitwy trzymały się razem. Napięcie wzrosło, kiedy pod koniec gonitwy jedno ze zwierząt odłączyło się od grupy i ruszyło w stronę przerażonego tłumu uciekających. Byk nie wziął jednak nikogo na rogi, a trzy poszkodowane osoby trafiły do szpitala z powodu otarć i zadrapań spowodowanych upadkami. Środowa gonitwa trwała 3 minuty i 12 sekund. W tegorocznym festiwalu do tej pory obrażenia odniosło 15 osób, w tym tylko cztery zostały zranione przez byki. Gonitwa i śmierć na arenie Gonitwy z bykami po ulicach Pampeluny organizowane są co roku. Codziennie od 7 do 15 lipca setki ubranych na biało młodych ludzi biorą udział w gonitwie, której trasa prowadzi wąskimi uliczkami Starego Miasta na 850-metrowym odcinku zakończonym areną. Tam zwierzęta giną później z rąk torreadorów. Od 1911 roku, gdy rozpoczęto prowadzenie statystyk, w biegach z bykami poniosło śmierć 15 osób. Ostatnią ofiarą śmiertelną był 27-letni Hiszpan Daniel Jimeno Romero, który 10 lipca 2009 roku został ugodzony przez byka w szyję. Festiwal ku czci św. Fermina, patrona Pampeluny i Nawarry, rozsławił amerykański pisarz Ernest Hemingway w powieści "Słońce też wschodzi". Impreza ta od lat oprotestowywana jest przez obrońców praw zwierząt, którzy uważają gonitwy i późniejsze zabijanie byków za niepotrzebne i niedopuszczalne okrucieństwo.

Autor: jak//gak/k / Źródło: PAP