Nazywają się "miłośnikami kotów", w rzeczywistości robią potworne rzeczy

Kot (zdjęcie ilustracyjne)
Rolą pracowników centrali jest przyjęcie zgłoszenia i przekazanie go odpowiednim służbom
Źródło: Animalhelper.pl
W internecie funkcjonują grupy osób, które torturują i zabijają koty, a nagranymi w ten sposób materiałami wymieniają się między sobą - pisze CNN. Stacja rozmawiała z aktywistami, którzy walczą z nielegalnym i brutalnym procederem.
Kluczowe fakty:
  • Dziennikarze portalu CNN dotarli do internetowych społeczności oprawców, którzy znęcają się nad kotami.
  • Redakcja opisała, w jaki sposób aktywiści starają się zwalczać to przerażające zjawisko.
  • Aktywiści ostrzegają, że proceder rośnie w siłę, a do internetu niemal co 2,5 godziny trafia kolejne nagranie.
Treść tylko dla pełnoletnich

Artykuł może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. By przejść dalej, wybierz odpowiedni przycisk.

Portal CNN opisał swoje śledztwo w sprawie międzynarodowego zjawiska nagrywania i fotografowania procederu torturowania i zabijania kotów. Niektórzy z oprawców czerpią zyski ze sprzedaży ich w internecie. Śledztwo wykazało, że proceder jest coraz bardziej popularny, a materiały z krzywdzenia zwierząt są publikowane nawet w popularnych serwisach społecznościowych.

Dziennikarze dotarli do szyfrowanych kanałów w jednym ogólnodostępnych serwisów internetowych, gdzie autorzy wymieniają się nagraniami i zdjęciami z torturowania zwierząt. Jak opisuje CNN, wytworzyła się między nimi pewnego rodzaju rywalizacja, polegająca na wymyślaniu nowych sposobów znęcania się.

Internetowe grupy kocich katów

Jak relacjonuje CNN, członkowie tych grup sami siebie nazywają "miłośnikami kotów", częściowo, aby zakpić z prawdziwych miłośników zwierząt, ale także, aby zamaskować swoją działalność. Po zagłębieniu się w to internetowe środowisko, padają też takie określenia jak "koci usuwacze" czy "władcy". Zaś nabywców takich materiałów nazywa się "sponsorami".

Eksperci, na których powołuje się amerykański nadawca, wyjaśniają, że nabywcy takich zdjęć i nagrań kierują się często zoosadyzmem, czyli zaburzeniem, które polega na odczuwaniu przyjemności z obserwowania cierpienia bezbronnych zwierząt. Jak wskazuje CNN w swoim materiale, nabywcy tych materiałów są rozsiani po całym świecie.

Walka aktywistów

CNN opisało zjawisko znęcania się nad kotami dla zysku z perspektywy osób walczących z tym procederem. Zrzeszają się oni między innymi w grupie aktywistów o nazwie Feline Guardians, co w wolnym tłumaczeniu oznacza kocich strażników. Stawiają oni sobie za cel nagłośnienie problemu i wywarcie presji na rządy i doprowadzenie do zmian prawnych, głównie w Chinach. Aktywiści, którzy często muszą wejść w środowisko kocich oprawców, opisują okrutne tortury, które czasami trwają nawet kilka dni.

Jak pisze CNN, największa część takich materiałów pochodzi z Chin, gdzie nie obowiązuje prawo, które chroniłoby zdrowie i życie zwierząt. Oprawcy nie są skazywani na więzienie, rzadko kiedy zatrzymuje się ich, a nawet jeśli sprawa zostanie nagłośniona, najczęściej wracają do takiego procederu, chowając się na nagraniach za maskami.

Problem nagrań kocich katów dotyczy także innych państw jak na przykład Indonezja, ale są rozpowszechniane na całym świecie. Aktywiści alarmują, że coraz częściej mieszkańcy innych krajów zaczynają naśladować zachowania internetowych oprawców.

CNN cytuje Chena, którego imię zostało zmienione w celach bezpieczeństwa, aktywistę, który walczy z potwornym procederem. Od lat infiltruje grupy kocich katów, zyskuje ich zaufanie, aby zebrać wystarczająco informacji na ich temat i ostatecznie wytropić oraz przekazać sprawę lokalnym organom ścigania. Chen opisuje, że całymi nocami szuka na potwornych nagraniach szczegółów, które mogłyby ułatwić zidentyfikowanie sprawcy.

Dane zgromadzone przez grupę Feline Guardians wskazują na pięciokrotny wzrost publikacji nagrań na chińskim Telegramie w ciągu niespełna roku. Na tej podstawie obliczono, że nowe nagranie ze znęcania się nad kotami pojawia się średnio co 2,5 godziny.

Pytania do cyfrowych platform i rządu Chin

CNN spróbował skontaktować się z przedstawicielami cyfrowych platform społecznościowych, na których odkryto materiały zamieszczane przez osoby znęcające się nad zwierzętami.

- Treści, które promują lub wychwalają przemoc, są wyraźnie zabronione, a grupy, kanały i użytkownicy, którzy rozpowszechniają takie treści, są natychmiastowo blokowani - odpowiedział rzecznik prasowy serwisu Telegram. W odpowiedzi podkreślono także, iż setki moderatorów, korzystając z narzędzi AI, usuwają "miliony szkodliwych treści każdego dnia".

Przedstawiciele Meta, do którego należą Facebook i Instagram, odmówili komentarza, wskazując jedynie, że zasady, które obowiązują w serwisach społecznościowych, obejmują usuwanie treści, które są "szczególnie brutalne lub drastyczne".

Serwis X, którego właścicielem jest Elon Musk, nie odpowiedział z kolei na pytania. CNN zwrócił przy tym uwagę, że zarówno na platformach będących w posiadaniu Zuckerberga, jak i Muska w przeszłości ograniczano wydatki na moderację.

CNN przesłało także pytania do chińskiego rządu, jednak również nie doczekało się odpowiedzi.

"Ktoś to musi zrobić"

Aktywiści, którzy walczą ze zjawiskiem internetowego znęcania się nad kotami, często muszą się mierzyć z groźbami upublicznienia prawdziwej tożsamości, fizycznej przemocy czy nawet śmierci.

Ci, do których dotarli dziennikarze amerykańskiego nadawcy, mówią jednak, że nie pozostaje im nic innego niż dalsza walka z internetowymi katami kotów, mimo że znacząco wpływa to na ich życie i zdrowie. Wielu wolontariuszy i aktywistów ma na co dzień swoje prace i obowiązki, a walką z brutalnym procederem zajmują się po godzinach.

- To na pewno zmieniło sposób, w jaki patrzę na świat. Wierzę, że powzięłam się do czegoś, czemu będę oddana do końca mojego życia, dopóki się to nie zmieni - powiedziała jedna z członkiń Feline Guardians. Organizacja działa także w Polsce, gdzie nagłaśnia przypadki znęcania się nad zwierzętami i zbiera na to fundusze.

Chen przyznał, że nie zaprzestanie swojej działalności, ponieważ "ktoś to musi zrobić".

Czytaj także: