Wyjątkowo niespokojny początek Forum Wysp Pacyfiku


Tegoroczne Forum Wysp Pacyfiku w Nauru nie miało udanego początku. Chińska delegacja wywołała zamieszanie na spotkaniu przywódców, a lokalna policja za próbę rozmowy z uchodźcą zatrzymała nowozelandzką dziennikarkę – piszą w środę media.

Impreza z udziałem przedstawicieli rządów 18 państw Oceanii oraz delegacji z krajów partnerskich, w tym Chin i USA, odbywa się w okresie wzrostu napięć geopolitycznych. Liczące niecałe 11 tysięcy mieszkańców Nauru – gospodarz tegorocznego forum – utrzymuje relacje dyplomatyczne z Tajwanem, a nie z Pekinem.

Burzliwe spotkanie

Ceremonia otwarcia odbyła się w poniedziałek, a napięcia było widać już od samego początku formalnych rozmów we wtorek rano. Podczas toczącego się za zamkniętymi drzwiami spotkania prezydent Nauru Baron Waqa przerwał wypowiedź przedstawiciela Chin Du Qiwena na temat zmian klimatycznych. AFP podała, że wówczas na znak protestu wszyscy Chińczycy opuścili salę, ale doniesienia te zdementował szef MSZ Nowej Zelandii Winston Peters, który uczestniczył w spotkaniu.

Prezydent Waqa powiedział później, że przedstawiciel Chin - ambasador tego kraju na Fidżi - zachował się "bardzo bezczelnie" i zabrał głos poza kolejnością. - Chińczycy żądali, by ich wysłuchano, gdy przemawiać miał premier (Tuvalu - Enele Sopoaga) - wyjaśnił prezydent Nauru.

Dodał, że delegat z Chin "wywołał duże zamieszanie i wstrzymał spotkanie przywódców na wiele minut, choć jest tylko urzędnikiem". - Być może dlatego, że jest z dużego kraju, chciał nas zastraszyć - ocenił Waqa.

Nauru i Tuvalu to dwa spośród sześciu krajów Oceanii, które utrzymują relacje dyplomatyczne z Tajwanem pomimo narastającej presji Pekinu. Władze komunistycznych Chin uznają rządzony demokratycznie Tajwan za zbuntowaną prowincję i nigdy nie wykluczyły możliwości użycia wojska, by przejąć nad nim kontrolę.

Areszt za rozmowę z uchodźcą

Zamieszanie na spotkaniu przywódców nie było jedynym skandalem. We wtorek policja zatrzymała doświadczoną dziennikarkę nowozelandzkiej telewizji TVNZ Barbarę Dreaver, gdy przeprowadzała wywiad z ubiegającą się o azyl w Australii osobą, przetrzymywaną w obozie przejściowym w Nauru w ramach wyjątkowo restrykcyjnej australijskiej polityki imigracyjnej.

Przed forum broniąca praw człowieka organizacja Amnesty International i 80 innych NGO zwróciło się do przywódców krajów regionu Pacyfiku o zamknięcie obozu, z powodu którego Nauru nazywane bywa "australijskim Guantanamo". By uniknąć nadawania tej sprawie rozgłosu, władze Nauru starają się kontrolować dziennikarzy, którzy przybyli na wyspę, by opisywać forum.

- Mogę zajmować się forum, ale nie wolno mi opisywać niczego, co wiąże się z uchodźcami - powiedziała Dreaver, która po trzech godzinach została wypuszczona na wolność. W środę władze Nauru przywróciły jej akredytację na forum.

Według australijskiego think tanku Lowy Institute rząd Nauru "przesunął się ostatnio w stronę autorytaryzmu". Aresztowano przedstawicieli opozycji, zwalniano sędziów podejmujących decyzje, z którymi rząd się nie zgadzał, a także utrudniano dostęp do kraju zagranicznym dziennikarzom – wymienia AFP.

Dyplomatyczny zgrzyt

Agencja przypomina, że już przed forum doszło do utarczki dyplomatycznej pomiędzy Chinami a Nauru. Władze wyspiarskiego kraju odmówiły wbicia wiz do paszportów dyplomatycznych członków chińskiej delegacji, co wywołało protesty innych państw regionu, z których wiele utrzymuje stosunki z Pekinem i otrzymuje od niej pomoc finansową i pożyczki.

Choć w tamtej sprawie osiągnięto kompromis, tegoroczna edycja Forum Wysp Pacyfiku jest jedną z najbardziej niespokojnych od 1971 roku, gdy zaczęto je organizować – ocenia AFP.

W ostatnich latach Chiny zwiększają swoje wpływy gospodarcze i handlowe w regionie Pacyfiku, który Australia – tradycyjny sojusznik USA – przez długi czas uznawała za swoje własne "podwórko" - ocenia agencja Reutera.

Autor: momo//kg / Źródło: PAP