Pojechał na ferie, spadł z hotelowego balkonu. 12-latek nie żyje

Źródło:
Corriere della Sera, ildolomiti.it
Wypadek miał miejsce w miejscowości San Giovanni
Wypadek miał miejsce w miejscowości San GiovanniGoogle Earth
wideo 2/3
wanda 1

Tragedia w Tyrolu Południowym. 12-latek, który pojechał na wycieczkę szkolną do miejscowości San Giovanni we Włoszech, spadł z balkonu hotelu, gdzie mieszkała cała grupa. Od niedzieli przebywał w szpitalu. Zmarł we wtorek. Ze wstępnych ustaleń policji wynika, że w dzień, kiedy doszło do wypadku, dzieci bawiły się w chowanego. Okoliczności zdarzenia bada prokuratura.

12-latek był uczestnikiem wycieczki uczniów ze szkoły w niemieckiej miejscowości Wolfenbüttel. "Nauczyciele, jak co roku, zabrali chętnych na ferie i serię zajęć nauki jazdy na nartach do miejscowości San Giovanni, w dolinie Aurina we Włoszech" - informuje dziennik "Corriere della Sera". Wycieczka liczyła około 60 osób. Wszyscy nocowali w tym samym hotelu.

Hotel, w którym miał miejsce wypadekGoogle Maps

Przeszedł operację, na drugi dzień zmarł

Wypadek miał miejsce w niedzielę po wspólnym śniadaniu. 12-letni Ferry spadł z balkonu na drugim piętrze (według "Corriere" "znajdował się na wysokości ponad czterech metrów"). Uderzył głową o asfalt. Na miejsce natychmiast wezwano służby, chłopak został przetransportowany śmigłowcem do szpitala w Bolzano.

Lekarze ocenili jego stan jako bardzo ciężki. "W poniedziałek przeprowadzili operację, która miała na celu zniwelowanie skutków krwotoku wewnętrznego, jakiego doznał pacjent" - pisze dziennikarz portalu Il Dolomiti.

Do placówki dotarli z Niemiec rodzice 12-latka, czuwali przy jego łóżku. Niestety, obrażenia po upadku były zbyt ciężkie. We wtorek rano chłopak zmarł.

Szpital, do którego został przetransportowany chłopak

Grupa zakończyła ferie

Okoliczności zdarzenia badają włoskie służby. Ze wstępnych ustaleń karabinierów wynika, że upadek był następstwem zabawy grupy nastolatków. "Tłumaczyli funkcjonariuszom, że bawili się w chowanego" - informuje "Corriere". Tę wersję potwierdził również właściciel hotelu, który widział, jak po śniadaniu chłopcy ganiali się po korytarzach. Ferry miał schować się na balkonie jednego z pokoi, a następnie chcieć przedostać się na drugi, przechodząc przez drewnianą barierkę po zewnętrznej stronie. To właśnie wtedy miał stracić równowagę i spaść na ziemię.

Po tragicznej informacji o śmierci nastolatka, jego kolegom zapewniono pomoc psychologiczną. Wycieczka została przerwana i grupa jeszcze we wtorek ruszyła w drogę powrotną do domu. Sprawę bada prokuratura rejonowa z Bolzano.

Autorka/Autor:ww/kg

Źródło: Corriere della Sera, ildolomiti.it

Źródło zdjęcia głównego: Google Maps