Komisja Europejska potępiła i określiła jako "niemożliwe do przyjęcia" dwie napaści na dziennikarzy, do jakich doszło ostatnio w Rosji. Przedstawiciele KE uznali je za próbę uciszenia przedstawicieli niezależnej prasy. Oczekują dogłębnego śledztwa i ukarania sprawców.
- To są oczywiście działania nie do zaakceptowania. Mamy nadzieję, że osoby odpowiedzialne za to staną przed wymiarem sprawiedliwości - powiedziała rzeczniczka KE Pia Ahrenkilde Hansen. Rzeczniczka szefowej unijnej dyplomacji Catherine Ashton dodała, że KE wyraża "głębokie zaniepokojenie tymi brutalnymi napaściami, które mają znamiona działania z premedytacją". - Może to być interpretowane jako próba uciszenia dziennikarzy - zaznaczyła.
Rzeczniczka przypomniała, że sam prezydent Dmitrij Miedwiediew nakazał objęcie szczególnym nadzorem śledztwa w sprawie pobicia dziennikarza niezależnego dziennika "Kommiersant" Olega Kaszyna.
Ataki na dziennikarzy
Kaszyn został ciężko pobity w nocy z piątku na sobotę przed swym domem w centrum Moskwy. Ze złamaną nogą, złamaniami górnej i dolnej szczęki, wyłamanymi palcami i uszkodzoną czaszką został przewieziony do szpitala, gdzie poddano go operacji. Przebywa w śpiączce farmakologicznej na oddziale intensywnej opieki medycznej.
Kolejny rosyjski dziennikarz został pobity, tym razem w podmoskiewskiej miejscowości Żukowski, w nocy z niedzieli na poniedziałek. Anatolija Adamczuka, dziennikarza gazety "Żukowskije Wiesti", zaatakowali dwaj nieznani sprawcy. Dziennikarz doznał urazu czaszki i wstrząsu mózgu. Był autorem licznych artykułów krytykujących projekt miejscowych władz, które postanowiły wyciąć część lasu w Żukowskim, aby poprowadzić tamtędy drogę na lotnisko goszczące co roku prestiżowy salon lotniczy Maks. Inicjatywa władz wzbudziła żywe protesty mieszkańców.
W Rosji w ostatnich latach wielu dziennikarzy było napadanych i zabijanych. Tylko w tym roku zamordowano 8 dziennikarzy, a 40 napadnięto. Sprawców tych ataków wykryto niewielu. Od 2000 roku co najmniej 18 zabójstw dziennikarzy pozostaje niewyjaśnionych.
Źródło: PAP