Pięć tysięcy żołnierzy i około 400 pojazdów bierze udział w największych od końca lat 60. XX wieku ćwiczeniach na dalekiej północy kraju. Manewry Joint Viking odbywają się w Finnmarku, czyli najbardziej wysuniętym na wschód skrawku Norwegii, graniczącym z Rosją.
Jak podają norweskie media, ostatni raz tak duże manewry w tej części kraju odbyły się w 1967 roku. Ćwiczenia mają miejsce głównie w zachodniej części Finnmarku, czyli co najmniej sto kilometrów od granicy z Rosją. Rozpoczęły się we wtorek i potrwają tydzień. Pięć tysięcy żołnierzy i 400 pojazdów to jak na stosunkowo nieduże norweskie wojsko poważny wysiłek i duże wydarzenie.
Napięcie na granicy
Ćwiczenia zakładają alarmowe przerzucenie dużych sił na daleką północ kraju. Ludzie i sprzęt są transportowani statkami oraz samolotami. Przy okazji flota ćwiczy zabezpieczanie przejścia transportowców wzdłuż wybrzeża z południa kraju, a myśliwce ochraniają samoloty transportowe. Już po dotarciu do Finnmarku, wyładowaniu się i zorganizowaniu, żołnierze będą ćwiczyć obronę przed wyimaginowanym napastnikiem.
Choć manewry formalnie nie są w nikogo wymierzone, to nie ma większej wątpliwości co do tego, kto może być anonimowym agresorem, przed którym bronią się Norwegowie. Jedynym potencjalnym adwersarzem jest Rosja, która na Dalekiej Północy i graniczącym z Norwegią półwyspie Kola utrzymuje znaczne siły militarne. Agresja ze strony Finlandii czy Szwecji jest mało prawdopodobna.
Norweskie media podkreślają, że aktywność rosyjskiego wojska na Dalekiej Północy znacząco wzrosła w ostatnim roku. Najwięcej trenuje lotnictwo, które często lata wzdłuż wybrzeży Norwegii. Dodatkowo na półwyspie Kola, tuż przy granicy Finlandii, aktywowano nową brygadę zmechanizowaną.
Rosyjskie media wpisują natomiast norweskie ćwiczenia w "rosnącą aktywność NATO u granic Rosji", która ma być zagrożeniem dla stabilności w Europie i "nie służyć" normalizacji stosunków.
Autor: mk\mtom / Źródło: Barents Observer, tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: forsvaret.no