Pervez Musharraf przyjedzie do Brukseli 21 stycznia i weźmie udział w posiedzeniu komisji spraw zagranicznych Parlamentu Europejskiego. Zdaniem części deputowanych może to zostać odebrane jako poparcie Europarlamentu dla Musharrafa przed wyborami prezydenckimi. Ostatecznie jednak pomysł poparli przewodniczący największych frakcji parlamentarnych.
W odróżnieniu od większości europejskich socjalistów, Marek Siwiec (SLD) nie jest przekonany do tego pomysłu. - Dla mnie to udzielenie legitymacji osobie wielce kontrowersyjnej w niestabilnej sytuacji w Pakistanie - powiedział polityk, wiceprzewodniczący Parlamentu Europejskiego.
Musharraf nie spotka się jednak - jak chciał - z przewodniczącym PE Hansem-Gertem Poetteringiem, który w przyszłym tygodniu jest poza Brukselą. 21 stycznia pakistański przywódca złoży wizytę w Komisji Europejskiej oraz weźmie udział w posiedzeniu komisji spraw zagranicznych Parlamentu Europejskiego.
"Europarlament nie może nie interesować się sytuacją w Pakistanie"
- Ja wyraziłem na to zgodę - powiedział w poniedziałek przewodniczący komisji spraw zagranicznych Jacek Saryusz-Wolski (PO). - Rozważaliśmy, czy jest związek z wyborami. Ale uznaliśmy, że PE nie może nie interesować się sytuacją w Pakistanie. To kraj, który znajduje się blisko Afganistanu, gdzie zaangażowana jest UE i NATO, posiada broń nuklearną... Te względy są ważniejsze - tłumaczył Saryusz-Wolski.
Wybory w Pakistanie, pierwotnie planowane na początek stycznia, zostały odroczone o sześć tygodni po zabójstwie 27 grudnia byłej premier i liderki opozycyjnej Pakistańskiej Partii Ludowej Benazir Bhutto. Zabójstwo wywołało masowe protesty i zamieszki, w których śmierć poniosło około 60 osób.
Źródło: PAP, tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN24