Rosyjskie Ministerstwo Spraw Wewnętrznych skrytykowało wczorajszą wypowiedź prezydenta Czeczenii Ramzana Kadrowa, który zezwolił strzelać do wojskowych z innych regionów, prowadzących działania „bez zgody władz lokalnych”. „Uważamy, iż jest to niedopuszczalne” – oświadczył resort. Z kolei rzecznik prezydenta Władimira Putina "nie będzie komentować sprawy".
Rosyjskie MSW uznało, że „słowa prezydenta Czeczenii w sprawie otwarcia ognia do żołnierzy z innych regionów, prowadzących operacje specjalne na terenie republiki, są niedopuszczalne” i wyjaśniło sytuację z operacją związaną z zatrzymaniem Czeczena Dżambułata Dadajewa przez policjantów z sąsiedniego Kraju Stawropolskiego.
„Na reakcję rosyjskiego MSW trzeba było czekać dobę” – komentuje sprawę rozgłośnia Echo Moskwy.
Jak utrzymują rosyjskie media, to właśnie sprawa z zatrzymaniem Dadajewa wywarła wpływ na kontrowersyjne oświadczenie czeczeńskiego przywódcy, który „nie wiedział o operacji specjalnej na jego terenie”. Jak informuje portal rosyjskiej gazety „Wiedomosti”, „Kadyrow był także poirytowany, bo w dniu operacji w Groznym odbywał się piłkarski pojedynek jego ulubionego klubu Terek z moskiewskim Dynamo i w mieście było dużo turystów”.
"Poinformowani o celu przybycia"
„19 kwietnia policja z Kraju Stawropolskiego przybyła do Czeczenii w celu zatrzymania obywatela tego kraju, poszukiwanego z powodu strzelaniny. Zgodnie z procedurami MSW, stawropolscy funkcjonariusze zwrócili się do głównego zarządu wywiadowczego czeczeńskiego MSW i poinformowali o celu swojego przybycia. Miejscowi funkcjonariusze zaproponowali pomoc w przeprowadzeniu operacji” – napisało w oświadczeniu rosyjskie MSW.
"Komentować nie będę"
Jak dotąd do wypowiedzi Ramzana Kadyrowa nie ustosunkowały się władze na Kremlu.
Wczoraj rzecznik prezydenta Rosji Dmitrij Pieskow mówił, że "nie zna tej wypowiedzi".
- Niestety, nic o tym nie wiem. Pierwszy raz słyszę. Zapoznamy się z tą wypowiedzią, jeśli była. Wówczas porozmawiamy - oświadczył Pieskow, cytowany przez rosyjską agencję Interfax.
W późniejszej depeszy Interfax podała, że „na Kremlu zapoznali się z wypowiedziami prezydenta Czeczenii dotyczącymi działań wobec żołnierzy z innych regionów”.
„Czytaliśmy, komentować nie będę” – cytowała słowa Dmitrija Pieskowa agencja Interfax.
"Jeśli będzie trzeba, odejdę"
Zdaniem redaktora naczelnego portalu „Kawkaskij Uzieł” (Kaukaski Węzeł) Grigorija Szwedowa, „swoimi oświadczeniami Kadyrow zamierza zalegalizować nowe standardy życiowe w Czeczenii”.
- Przede wszystkim standardy, w ramach których struktury siłowe republiki mają priorytet nad wojskowymi z innych regionów. Czeczeńscy żołnierze wielokrotnie uczestniczyli w operacjach specjalnych poza granicami kraju bez porozumienia z lokalnymi władzami – powiedział Grigorij Szwedow.
W czwartek w wywiadzie rosyjskiej telewizji LifeNews Kadyrow powiedział, że "jeśli trzeba będzie, to odejdzie".
- Jestem piechurem głównodowodzącego (Putina - przyp. red.). Jeśli padnie rozkaz, wykonam go na 100 proc. Jeśli trzeba będzie umrzeć, umrę - przekonywał Kadyrow. Utrzymywał, że "między nim a władzami na Kremlu czy Federalną Służbą Bezpieczeństwa nie ma żadnego konfliktu".
Kadyrow powiedział także, że "zastrzelony 19 kwietnia w Groznym Dżambułat Dadajew nie ma nic wspólnego z oskarżonym o zabójstwo opozycjonisty Borysa Niemcowa Zaurem Dadajewem".
Autor: tas/ja / Źródło: Echo Moskwy, Wiedomosti, bbc.co.uk