- Nie ma strachu. U nas wszystko w rękach ukraińskich - mówiła w TVN24 Józefa Myszkowska ze Związku Polaków na Krymie. Według ostatnich doniesień ukraińskiego resortu obrony na Krymie jest już ok. 16 tysięcy rosyjskich żołnierzy.
W poniedziałek opinię publiczną obiegła informacja, że rosyjska Flota Czarnomorska postawiła siłom ukraińskim ultimatum - jeśli do 4 rano czasu polskiego nie złożą broni, rozpocznie się szturm na półwysep. Została szybko zdementowana.
Tatarzy i Polacy na ulicach
Józefa Myszkowska ze Związku Polaków na Krymie twierdzi, że na ulicach jest spokojnie, a rzekomym ultimatum ludność - w tym Polacy - się nie przejmuje. - Tak samo: rosyjscy żołnierze chodzą z automatami po ulicach, ale mniej ludzi się zbiera. Ale jak się zbierają, to są spokojni - zaznaczyła.
- Nie ma strachu. U nas wszystko w rękach ukraińskich. Rosjanie tylko stoją, nic nie zabierają - dodała. Twierdzi, że manifestacji zwolenników Rosji jest mniej, niż kilka dni temu. Na ulice wychodzą za to Tatarzy i Polacy.
"Oni tylko na to czekają"
- Nasi mówią, żeby nie iść na kompromisy, żebyśmy nie ruszali Rosjan, oni tylko na to czekają. Niech oni sobie chodzą, myślą jak myślą - powiedziała Myszkowska. - Wszędzie wszyscy mówią, że Krym zostanie przy Ukrainie - zakończyła.
Wiele wskazuje jednak na to, że Rosja spróbuje zająć półwysep - jak poinformowało ukraińskie ministerstwo obrony, tylko w godzinach wieczornych w poniedziałek na Krym przybyło 5,5 tysiąca żołnierzy rosyjskich.
Autor: kcz//kdj / Źródło: TVN