Rosja z zadowoleniem przyjęła efekty poniedziałkowego szczytu UE w Brukseli i "odpowiedzialne podejście" unijnych przywódców - wynika z oświadczenia rosyjskiego MSZ. Jednocześnie Kreml wyraził żal z powodu zawieszenia rozmów o strategicznym partnerstwie z UE. Rosja odrzuciła też zarzuty Unii, że użyła w Gruzji "nieproporcjonalnej siły".
"Niektóre kraje UE domagały się nałożenia sankcji i zamrożenia stosunków (...) najważniejszą jednak sprawą jest to, że większość państw Unii wykazała się odpowiedzialnym podejściem, potwierdzając kurs na partnerstwo z Rosją i zdając sobie sprawę ze znaczenia wzajemnie korzystnej współpracy" - napisano w pierwszym oficjalnym oświadczeniu po szczycie, które wydało rosyjskie MSZ.
Żal za partnerstwo
Jednocześnie resort dyplomacji zaznaczył, że stosunki rosyjsko-unijne nie powinny być "zakładnikiem" rozbieżności pomiędzy obydwiema stronami.
"Jeśli chodzi o konkluzje wynikające z rezultatów szczytu UE, zamiar zawieszenia negocjacji wywołuje żal, nawet jeśli Moskwa przyzwyczaiła się przez ostatnie dwa lata do takich sztucznych przeszkód" - czytamy w oświadczeniu rosyjskiego resortu spraw zagranicznych. "Nasze partnerstwo z UE nie powinno być zakładnikiem rozbieżności opinii na tę lub inną kwestię" - taką konkluzję zawiera dokument.
Rzecznik rosyjskiego MSZ Andriej Niestierienko na konferencji prasowej powiedział, że Rosja "nie widzi (efektów - red.) realizacji jednego z głównych punktów planu Miedwiediew-Sarkozy, czyli wycofania wszystkich wojsk gruzińskich do koszar". Według rzecznika Tbilisi chce odbudować gotowość bojową w strefie bezpieczeństwa. - Gruzja dopuszcza się prowokacji wobec rosyjskich sił pokojowych. Rosja dysponuje informacjami, że prowokacje te są specjalnie organizowane, być może przez odpowiednie ministerstwa Gruzji w celu zdestabilizowania sytuacji - powiedział.
Brak dokumentów
Przedstawiciel rosyjskiego MSZ odniósł się również do zerwania przez Gruzję stosunków dyplomatycznych z Rosją. Jak powiedział, Moskwa do tej pory nie otrzymała żadnych dokumentów dotyczących zerwania stosunków dyplomatycznych. - Według danych ambasadora Federacji Rosyjskiej w Tbilisi do tej pory w ambasadzie nie otrzymano żadnych oficjalnych dokumentów dotyczących zerwania przez Gruzję stosunków dyplomatycznych z Rosją - oznajmił Niestierienko. Zerwanie stosunków dyplomatycznych ogłosił w piątek wiceminister spraw zagranicznych Gruzji Grigol Waszadze. CZYTAJ WIĘCEJ
Niestierienko zaznaczył przy tym, że w prasie pojawiły się doniesienia o tym, że Gruzja obawia się konsekwencji dla swoich obywateli przebywających na terytorium Rosji, w związku z zerwaniem dyplomatycznych więzi. - Chodzi o małżeństwa mieszane, biznesmenów itd. - doświadczają oni trudności w rozwiązywaniu problemów, które są rozwiązywane za pośrednictwem ambasady - powiedział przedstawiciel MSZ.
Okręty niepożądane
Niestierienko wypowiedział się także o sytuacji na Morzu Czarnym. Według jego słów, znajduje się tam obecnie pięć okrętów państw NATO: dwa amerykańskie, jeden polski, jeden hiszpański i jeden niemiecki. Tymczasem - jak zaznaczył - "na akwen Morza Czarnego tylko trzy państwa (oprócz Rosji i Ukrainy) - Turcja, Rumunia i Bułgaria - mają prawo wysyłać tyle okrętów, ile uznają za stosowne, bo są państwami leżącymi nad tym morzem".
Źródło: TVN24, PAP