- Ukraińscy żołnierze nie mają związku z ostrzałem terytorium Federacji Rosyjskiej i śmiercią rosyjskiego obywatela - zapewnił rzecznik Rady Bezpieczeństwa Narodowego i Obrony Ukrainy Andrij Łysenko. Moskwa twierdzi co innego, nazywa ostrzał "prowokacją" i zapowiada ostrą reakcję. "Może to mieć nieodwracalne konsekwencje, za które odpowiedzialność poniesie strona ukraińska" - napisano w nocie.
Wiceminister spraw zagranicznych Rosji Grigorij Karasin oświadczył, że w niedzielę w wyniku ostrzału ze strony Ukrainy zginęła jedna osoba w Doniecku w obwodzie rostowskim na południowym zachodzie Rosji. Miasto to leży przy granicy z obwodem donieckim Ukrainy. Śledztwo w tej sprawie wszczął rosyjski Komitet Śledczy.
- Siły operacji antyterrorystycznej nie ostrzeliwują terytorium państwa sąsiedniego. Siły operacji antyterrorystycznej nie ostrzeliwują dzielnic mieszkalnych - zapewnił rzecznik Rady Bezpieczeństwa Narodowego i Obrony Ukrainy Andrij Łysenko na konferencji prasowej. Podkreślił, że było wiele dowiedzionych sytuacji, gdy prorosyjscy separatyści ostrzeliwali terytorium Rosji i ludność cywilną w celu prowokacji, aby zrzucić winę na ukraińskich żołnierzy.
Rosja wręcza notę
Rosyjskie ministerstwo spraw zagranicznych wystosowało notę protestacyjną, którą wręczono chargé d’affaires Ukrainy w Rosji. "Strona rosyjska postrzega daną prowokację jako kolejny akt agresji strony ukraińskiej w stosunku do suwerennego terytorium rosyjskiego i obywateli Federacji Rosyjskiej" - napisano w oświadczeniu.
Rosyjskie MSZ podkreśliło, że "dany incydent świadczy o skrajnie niebezpiecznej eskalacji napięcia w rejonie przygranicznym i może mieć nieodwracalne skutki, za które odpowiedzialność poniesie strona ukraińska" - czytamy w nocie. Rosyjski resort spraw zagranicznych podkreślił, że domaga się "podjęcia przez Ukrainę stanowczych kroków związanych z zaprzestaniem podobnych prowokacji" - napisano w nocie.
Kijów: w stronę Rosji strzelają separatyści
W sobotę szef ukraińskiego MSZ Pawło Klimkin mówił odnośnie zarzutów ostrzału rosyjskiego terytorium, że "było kilka przypadków ostrzału terenów przygranicznych, ale dowiedziono, że był on prowadzony od strony terrorystów". Zaznaczył, że wina za zerwanie zawieszenia broni na wschodzie spoczywa wyłącznie na separatystach, gdyż żołnierze ukraińscy go nie łamali.
Klimkin powiedział też, że przedstawiciele separatystów proponują spotkanie grupy kontaktowej ds. kryzysu ukraińskiego w Doniecku, ale władze ukraińskie nie godzą się na to, gdyż Donieck jest "nie do przyjęcia z punktu widzenia bezpieczeństwa nie tylko dla przedstawicieli Ukrainy, czyli Leonida Kuczmy, ale i przedstawicieli OBWE". Jak zaznaczył szef MSZ Ukrainy, w Doniecku przebywa obecnie kilka tysięcy nielegalnie uzbrojonych ludzi. Klimkin zwrócił uwagę, że Kijów proponował separatystom gwarancje bezpiecznego przejazdu na rozmowy w dowolny punkt Donbasu i wokół niego, ale ci się nie zgodzili. - Proponowaliśmy nawet innowacyjne metody, na przykład wideokonferencję, ale nie było zgody separatystów - dodał.
Ratunkowa grupa kontaktowa
Powołanie grupy kontaktowej - z przedstawicielami Ukrainy, Rosji, OBWE i prorosyjskich separatystów na wschodzie Ukrainy - ma pomóc wypracować porozumienie w sprawie stałego zawieszenia broni we wschodnich obwodach Ukrainy, gdzie separatyści od kilku miesięcy walczą przeciw ukraińskim siłom rządowym. Jest to jeden z kroków przewidzianych umową wypracowaną 2 lipca w Berlinie przez szefów MSZ Rosji, Ukrainy, Francji i Niemiec.
Tymczasem biuro prasowe operacji antyterrorystycznej na Ukrainie powiadomiło, że trzech przedstawicieli struktur siłowych zginęło, a dwóch odniosło obrażenia w niedzielę na wschodzie kraju w wyniku ostrzału ze strony separatystów.
Autor: asz / Źródło: PAP, Ukraińska Prawda, Korrespondent.net
Źródło zdjęcia głównego: mil.ru