Stolica Mołdawii, Kiszyniów, stała się w poniedziałek celem dziewięciu fałszywych alarmów bombowych. Dotyczyły one między innymi szpitali, centrów handlowych oraz głównego lotniska kraju - podały lokalne media. Jak zauważyły, "w ostatnim czasie w Kiszyniowie drastycznie wzrosła liczba fałszywych alarmów". Wskazały, że przybyło ich wraz z rosyjską inwazją na Ukrainę.
Według kiszyniowskiego portalu Stiri zanim policja - zaalarmowana telefonami od nieznanych osób - sprawdziła, że nie doszło do podłożenia ładunków wybuchowych, upłynęło kilka godzin. W tym czasie konieczna była ewakuacja osób ze wszystkich miejsc, w których rzekomo miały znajdować się bomby.
Stołeczne mołdawskie media ustaliły, że celami fałszywych alarmów były cztery szpitale, trzy centra handlowe, budynek Sądu Najwyższego Mołdawii, a także lotnisko.
Rosyjskie prowokacje?
"W ostatnim czasie w Kiszyniowie drastycznie wzrosła liczba fałszywych alarmów bombowych" - zauważył portal Stiri, wskazując, że przybyło ich wraz z rosyjską inwazją na Ukrainę.
Na początku sierpnia premier Natalia Gavrilita ujawniła, że z raportu policji Mołdawii wynika, iż fałszywe alarmy bombowe przeprowadzane są przez osoby znajdujące się na terytorium Rosji oraz Białorusi.
Dodała, że kierowany przez nią gabinet zgłosił się już do władz tych państw, prosząc o podjęcie walki z procederem utrudniającym funkcjonowanie mołdawskich instytucji.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock