W Berlinie zatrzymany został domniemany wspólnik terrorysty, który 19 grudnia wjechał ciężarówką w tłum na świątecznym jarmarku - poinformowała "Deutsche Welle". Według niemieckich mediów zatrzymany to 40-letni Tunezyjczyk mieszkający w Berlinie.
"Nieżyjący Anis Amri zachował w swoim telefonie komórkowym numer tego 40-letniego obywatela tunezyjskiego. Dalsze ustalenia śledztwa sugerują, że mógł on być powiązany z atakiem" - podała w krótkim komunikacie prokuratura.
W domu i firmie zatrzymanego 26 grudnia przeprowadzone rewizje. Prokuratura ma czas do czwartku do wieczora na ustalenie, czy są podstawy do formalnego aresztowania Tunezyjczyka. Jego nazwiska nie podano.
Zatrzymany po przeszukaniach
Amerykański "Washington Post" pisze z kolei, że niemieccy prokuratorzy poinformowali w środę, że zatrzymania podejrzewanego o współudział w zamachu dokonano po przeszukaniu jego mieszkania i miejsca pracy.
"Deutsche Welle" pisze, że przeszukania odbyły się w jednej z południowych dzielnic Berlina - Tempelhof.
Tam, w ośrodku dla uchodźców stworzonym w hangarach byłego lotniska, żył co najmniej kilka miesięcy w 2016 r. Anis Amri.
Zamach na świątecznym jarmarku
23 grudnia Amri został zastrzelony przez włoskich policjantów w Sesto San Giovanni pod Mediolanem. Poproszony o wylegitymowanie się podczas kontroli drogowej, zaczął strzelać do funkcjonariuszy, którzy odpowiedzieli ogniem. Według dpa zwłoki prawdopodonego zamachowca ze stolicy Niemiec znajdują się nadal w Mediolanie, ponieważ obdukcja nie została jeszcze zakończona.
Zdaniem niemieckich śledczych to 24-letni Amri kierował 19 grudnia ciężarówką na polskich numerach rejestracyjnych, którą wjechał w tłum na świątecznym jarmarku w Berlinie. W zamachu zginęło 12 osób, a 48 zostało rannych. Wśród ofiar jest polski kierowca ciężarówki Łukasz U., który został zastrzelony przez napastnika.
Do zamachu przyznało się tzw. Państwo Islamskie, któremu Amri przysiągł wierność na nagraniu opublikowanym przez propagandową agencję dżihadystów Amak.
Autor: mm/adso / Źródło: Deutsche Welle, Washington Post, PAP