Noblistka nie stanęła przed sądem. Rozprawa odroczona "z powodu problemów z internetem", protesty trwają

Źródło:
PAP, Reuters

Niedziela była najtragiczniejszym dniem od zamachu stanu, dokonanego w Mjanmie. W czasie protestów w tym dniu zginęło 39 przeciwników junty. W poniedziałek miała się odbyć rozprawa sądowa obalonej przez wojsko Aung San Suu Kyi. Została jednak odroczona. Powodem były problemy z internetem.

Sąd w Mjanmie rządzonej przez wojsko nie był w stanie przeprowadzić w poniedziałek wirtualnego przesłuchania w sprawie Aung San Suu Kyi z powodu problemów z internetem, a rozprawa została odroczona do 24 marca - podała agencja Reutera powołując się na obrońców demokratycznie wybranej i obalonej przywódczyni.

OGLĄDAJ NA ŻYWO W TVN24 GO

Wojskowe władze postawiły Suu Kyi szereg zarzutów kryminalnych, w tym nielegalnego posiadania krótkofalówek i złamania restrykcji przeciwepidemicznych. Grozi jej wieloletnie więzienie. Rozprawy odbywają się w formie wideokonferencji.

Władze poinformowały obrońców Aung San Suu Kyi, że przed sądem będą mogli ją reprezentować tylko dwaj prawnicy niskiej rangi – powiedział członek zespołu prawnego aresztowanej przywódczyni Khin Maung Zaw na nagraniu otrzymanym przez agencję Reutera.

Brutalne tłumienie protestów

Siły bezpieczeństwa nadal brutalnie tłumią trwające od ponad miesiąca masowe protesty przeciwko władzy wojska. Według świadków w poniedziałek policja znów otworzyła ogień do demonstrantów w mieście Myingyan w środkowej części kraju, zabijając co najmniej dwie osoby.

- Strzelali do nas. Jedna dziewczyna została trafiona w głowę, a jeden chłopak w twarz – powiedział agencji Reutera telefonicznie jeden ze świadków. - Teraz się chowam - wyznał.

Niedziela była najtragiczniejszym dniem od zamachu stanu, dokonanego 1 lutego. Siły bezpieczeństwa zabiły co najmniej 39 osób, a łączny bilans ofiar śmiertelnych od przewrotu przekroczył 130 – podał birmański portal Irrawaddy.

Media przekazały, że stan nadzwyczajny został wprowadzony w Hlaingthaya i kilku innych okręgach Rangunu oraz w niektórych częściach Mandalaj.

Podpalane fabryki

Do największego rozlewu krwi doszło w niedzielę na przedmieściach Rangunu, gdzie zginęło co najmniej 37 osób. Demonstranci w tym mieście atakowali i podpalali fabryki należące do chińskich inwestorów. Wielu Birmańczyków zarzuca komunistycznym władzom ChRL, że wspierają birmańską juntę, ponieważ oficjalnie nie potępiły zamachu stanu.

Po atakach na zakłady chińska ambasada w Mjanmie wezwała władze tego kraju do zapewnienia bezpieczeństwa chińskim fabrykom i ich personelowi oraz ukarania osób odpowiedzialnych za ataki, w których ucierpiało dwóch pracowników z Chin – przekazał chiński dziennik "Global Times".

Kraje zachodnie apelują o ​​uwolnienie Suu Kyi i potępiają przemoc w Mjanmie, kraje sąsiadujące oferują pomoc w rozwiązaniu kryzysu, jednak junta to odrzuca - przypomniała agencja Reutera.

Autorka/Autor:tas\mtom

Źródło: PAP, Reuters

Tagi:
Raporty: