Kiedy jego ochroniarz otwierał bramę wjazdową do rezydencji, Mohammed Nisham siedzący za kierownicą hummera zdenerwował się, że trwa to zbyt długo. Wcisnął nagle pedał gazu i wjechał w ochroniarza przygniatając go do muru. Mężczyzna zmarł w szpitalu.
Mohammed Nisham, miliarder ze stanu Kerala w Indiach może niedługo podziwiać swój majątek zza krat. Mężczyzna usłyszał zarzuty po tym, jak zabił swojego ochroniarza. Umyślnie wjechał w niego - doszło do tego 29 stycznia. Pracownik miliardera trafił do szpitala. Jego stan był bardzo ciężki. Przeszedł kilka operacji, oddychała za niego maszyna. Pomimo walki lekarzy, jego stan zdrowia pogorszył się i po dwóch tygodniach zmarł.
Grzechy miliardera
Miliarder został aresztowany tuż po zajściu przed bramą posiadłości. Pikanterii sprawie dodały narkotyki, które policjanci znaleźli w jego rezydencji. Jak się okazało, Mohammed Nisham miał jeszcze inne grzechy na sumieniu. Wcześniej został oskarżony m.in. o dopuszczenie się przemocy domowej wobec żony. Miał również wysyłać jej smsy z groźbami.
Nie panował również nad zachowaniem swojego syna, a nawet dawał mu zły przykład. Rok temu pozwolił 9-latkowi poprowadzić ferrari. Wszystkie te wybryki uchodziły mężczyźnie "na sucho" i zwykle kończyły się tylko grzywną.
Autor: geb//gak / Źródło: indianexpress.com