W trakcie strzelaniny w klubie gejowskim w Orlando policja otrzymała liczne ostrzeżenia, że zamachowiec miał umieścić na sobie, zakładnikach oraz wewnątrz budynku materiały wybuchowe - poinformował burmistrz miasta, powołując się na zeznania "wielu osób". Do ataku, w którym zginęło 49 osób i napastnik, doszło w nocy z soboty na niedzielę.
Atak na klub gejowski w Orlando na Florydzie trwał kilka godzin. W jego trakcie napastnik Omar Mateen telefonował na policję, by powiedzieć, że umieścił materiały wybuchowe na czterech zakładnikach i ustawił ich w czterech rogach budynku, poinformował burmistrz miasta Buddy Dyer. Także przerażeni ludzie, uwięzieni wewnątrz klubu, dzwonili na policję, przyjaciół oraz do członków rodziny, ostrzegając, że zamachowiec mówi o bombach.
- Mieliśmy mnóstwo sygnałów z wewnątrz, które niezależnie potwierdzały, że zamachowiec ma pas szahida - podkreślił Dyer. Jak dotąd śledczy nie wykryli jednak żadnych dowodów, by Omar Mateen rzeczywiście posiadał materiały wybuchowe.
Najtragiczniejsza strzelanina w USA
W nocy z soboty na niedzielę w jego ataku z użyciem karabinu szturmowego i strzelby zginęło 49 osób, a 53 zostały ranne. Strzelanina ta jest najtragiczniejszą w skutkach w historii USA. Podczas masakry w klubie Pulse Mateen trzy razy dzwonił na numer alarmowy 911, a w trakcie ostatniej z tych rozmów złożył przysięgę na wierność tzw. Państwu Islamskiemu.
Śledczy próbują obecnie ustalić motywacje napastnika, rozważana jest nie tylko jego islamska radykalizacja, ale również choroba psychiczna lub nienawiść do samego siebie - z zeznań osób, które go znały, wynika, że sam mógł być homoseksualistą.
Autor: mm\mtom / Źródło: Washington Post, PAP