Hani-al-Sibai, duchowny z Al-Kaidy, który mógł mieć związek z zamachem w Tunezji, żyje w modnej dzielnicy Londynu. Rocznie dostaje 50 tys. funtów zasiłku od państwa, którego 30 obywateli straciło życie w masakrze w Susie.
Jak podał brytyjski dziennik "Daily Telegraph", grupa Rezguiego to najprawdopodobniej Ajnad al-Chilafa, która wyrosła z grupy islamistycznej Ansar al-Szaria - działającej we wschodniej Libii, wspierającej Państwo Islamskie.
Hani-al-Sibai jest podejrzewany przez brytyjskie służby bezpieczeństwa o związek z Ansar al-Szaria. Nazwisko al-Sibaja pojawia się w raporcie Międzynarodowego Centrum Zwalczania Terroryzmu (ICCT) z siedzibą w Hadze. Opublikowany w 2013 roku dokument wskazuje go jako tego, który ma "kluczowy wpływ" na ideologię Ansar al-Szaria.
This Man supports #Al_Qaeda, #ISIS and conspire against this country but #Theresa_May cannot touch him #Hani_al_Sibai pic.twitter.com/1vyNyFU6Bf
— nehad ismail (@nehadismail) lipiec 7, 2015
Dom za milion funtów, 20 tys. złotych miesięcznie
Tymczasem Hani-al-Sibai żyje nie niepokojony, wraz z żoną i pięciorgiem dzieci, w luksusowej londyńskiej rezydencji za milion funtów. Urodzony w Egipcie 54-latek pobiera rocznie 50 tys. funtów zasiłków (czyli ponad 20 tys. złotych miesięcznie). Toczy się wobec niego śledztwo w sprawie wyłudzenia środków z pomocy społecznej.
Zapytany przez dziennikarzy "Daily Mail" o to, jak można usprawiedliwić branie tak wysokich zasiłków, odpowiedział "zapytajcie Davida Camerona, nie mnie".
Ponadpartyjne oburzenie
Keith Vaz, przewodniczący komisji spraw wewnętrznych Izby Gmin zapowiedział, że zażąda wyjaśnienia od brytyjskiej minister spraw wewnętrznych Theresy May, dlaczego al-Sibai wciąż może przebywać w kraju.
- To nadzwyczajne, że kolejne rządy bez sukcesu próbowały usunąć kogoś z tak niepokojącymi powiązaniami - powiedział należący do Partii Pracy Vaz.
Brytyjskie służby bezpieczeństwa podejrzewają al-Sibaja również o powiązania z londyńską komórką terrorystyczną, której członkiem był słynny "Dżihadi John" - bojownik Państwa Islamskiego, który mówi z brytyjskim akcentem i często pojawia się w nagraniach IS, odcinając głowy swoim ofiarom. Podejrzewa się, że Al-Sibai jest charyzmatycznym rekruterem dla IS.
- To jest przykład sprawy, która moich wyborców doprowadza do szału - sekundował Vazowi członek Izby Gmin z Partii Konserwatywnej Peter Bone. - Oczekuję od minister, że zajmie się tą kwestią natychmiast. Są silne podstawy, by go deportować - mówił.
Wydział Pracy i Emerytur oświadczył w związku ze sprawą, że "ludzie, którzy popełniają, planują lub wspierają akty terroru, będą ścigani, a każdy, kto zostanie deportowany lub trafi do więzienia, traci zasiłki". Resort spraw wewnętrznych stwierdził tylko, że "z reguły nie komentuje indywidualnych przypadków".
Autor: fil//rzw / Źródło: telegraph.co.uk, tvn24.pl