Tysiące Meksykanów wyległy na ulice w całym kraju, by uczcić dwusetną rocznicę wybuchu wojny o niepodległość. Głównymi ulicami miast przeszły barwne parady, a prezydent kraju powtórzył słynne zawołanie organizatora powstania: "Niech żyje nasza Dziewica z Guadalupe i śmierć Hiszpanom!". Nie wszędzie jednak trwała zabawa.
16 września 1810 roku Miguel Hidalgo, proboszcz i inicjator ruchu niepodległościowego w Meksyku, wezwał do rozpoczęcia powstania przeciwko Hiszpanom. Z tej okazji stolica Meksyku zmieniła się dziś nie do poznania.
Główne uroczystości odbyły się w stolicy Meksyku
Tysiące mieszkańców obserwowało paradę, w której maszerowali mężczyźni w sombrerach i z doklejonymi wąsami. Meksykanie podziwiali też pokazy samolotów pomalowanych w narodowe barwy zieleni, bieli i czerwieni.
Tuż przed północą miejscowego czasu prezydent Felipe Calderon wydał słynny okrzyk wzywający do broni, znany jako "El Grito" i rozpoczął tym samym pokaz sztucznych ogni na placu Zacalo.
Setki mniejszych uroczystości odbyły się w całym kraju. Wszędzie słychać było fajerwerki, a na ulicach powiewały meksykańskie flagi.
Dzień zapomnienia
Mimo powolnego wzrostu i głębokiej recesji z ubiegłego roku w wielu miastach zorganizowane olśniewające uroczystości, a w samej tylko stolicy zapłonęło osiem ton fajerwerków. Meksykańskie media szacują koszty niepodległościowych imprez na 40 milionów dolarów.
Nie wszędzie trwała zabawa
Ale nie wszyscy byli w nastroju do świętowania. Największy problem, z którym boryka się Meksyk - walki narkotykowych gangów - nie pozwolił błogo bawić się wielu Meksykanom. W 14 gminach zaplanowane imprezy zostało odwołanych ze względów bezpieczeństwa.
- Nie mamy powodu do świętowania tylko do płaczu. Ten kraj jest pełen łez i ciszy - skomentowała Perla de la Rosa, aktorka z Ciudad Juarez, jednego z najbardziej brutalnych miast, w którym w przeciągu dwóch ostatnich lat w walkach narkotykowych gangów zginęło 6,5 tys. osób.
Źródło: Reuters
Źródło zdjęcia głównego: TVN24