Grupa demonstrantów staranowała drzwi pałacu prezydenckiego w Meksyku, wjeżdżając w nie samochodem - donosi agencja Reutera. Do zdarzenia doszło w trakcie protestu w związku z niewyjaśnioną od dekady sprawą zaginięcia 43 studentów.
Protestujący wyważyli drzwi Pałacu Narodowego skradzionym białym pick-upem należącym do meksykańskiego państwowego przedsiębiorstwa elektrycznego - relacjonuje Reuters.
W momencie zdarzenia, w pałacu odbywała się codzienna konferencja prasowa prezydenta Andresa Manuela Lopeza Obradora.
Lokalne media podają, że część demonstrantów została zatrzymana.
W mediach społecznościowych pojawiły się nagrania wideo, ukazujące jak protestujący taranują samochodem wielkie drewniane drzwi siedziby meksykańskich władz.
Zaginięcie 43 studentów
Do zaginięcia grupy 43 studentów doszło we wrześniu 2014 roku w Ayotzinapa w stanie Guerrero, będącym areną walk karteli narkotykowych. Rodziny zaginionych od dekady domagają się sprawiedliwości. Według raportu komisji powołanej do wyjaśnienia sprawy była to "zbrodnia państwowa", a w zamordowanie i tuszowanie zbrodni zaangażowani byli urzędnicy na różnych szczeblach.
Był wrzesień 2014 roku. Grupa studentów kolegium nauczycielskiego szykowała się do pracy z mieszkańcami ubogich części kraju. Na zachowanym nagraniu wideo widać, jak na polu poznawali techniki rolnicze. Kamera uchwyciła ich roześmianych, pełnych życia. Kilka dni później, 26 września, pojechali uczcić pamięć ofiar krwawych protestów na placu Trzech Kultur w Tlatelolco z 1968 roku, gdy siły rządowe zabiły około 300 demonstrantów.
W trakcie podróży przez miasto Iguala zatrzymała ich policja. Przebieg tamtych zdarzeń nie jest dokładnie znany. Wiadomo między innymi, że w autobusach, którymi podróżowali studenci, znajdowały się dziury od kul, rozbite szyby i ślady krwi. Części studentów udało się ujść z życiem. Ocalali twierdzili, że ich autobusy zatrzymali uzbrojeni policjanci i żołnierze, którzy nagle otworzyli ogień.
Poprzedni rząd Meksyku, po przeprowadzeniu dochodzenia, doszedł do wniosku, że studenci zostali porwani przez skorumpowanych policjantów, będących w zmowie z lokalnym gangiem narkotykowym, który uważał, że studenci zostali zinfiltrowani przez członków konkurencyjnego kartelu. Gang miał następnie zabić porwanych i spalić ich ciała - stwierdzono w pierwotnym raporcie.
Międzynarodowi eksperci z grupy GIEI i obecny meksykański rząd uważają, że tamta wersja wydarzeń była błędna, a urzędnicy ukrywali informacje, stosując tortury w celu wymuszenia fałszywych zeznań. W ubiegłym roku niezależni śledczy stwierdzili, że otrzymali niepełne informacje w sprawie oraz że resort obrony ukrył dokumenty wskazujące, gdzie zabrano 17 z 43 studentów, i kto był zamieszany w ich porwanie.
Źródło: Reuters