Do tej pory meksykańskie rodziny szukały swoich bliskich na własną rękę. Były bezsilne. Teraz ma im pomóc specjalna komisja. Prezydent Meksyku Andres Manuel Lopez Obrador przeznaczył na nią ponad 20 milionów dolarów. Jej celem będzie odnalezienie ofiar karteli narkotykowych, często spoczywających w masowych grobach. Materiał magazynu "Polska i Świat".
Pedro Barradas został rozpoznany po kawałku koszuli. Jego ciało znaleziono w masowym grobie razem z innymi 250 ofiarami. Rodzina szukała go cztery lata.
Matka Pedra przyznaje, że nie zaznałaby spokoju bez zagwarantowania swojemu dziecko godnego pochówku, nie wiedząc, gdzie jest jej syn. - To dla nas oczywiście cios, ale przynajmniej mój syn został znaleziony - powiedziała Griselda Barradas.
Setki tysięcy "znikniętych"
O ten spokój i sprawiedliwość od lat walczą inne rodziny w Meksyku. Ich bliscy to tak zwani "zniknięci" - ofiary wojny z kartelami narkotykowymi. Według szacunków od 2006 roku zginęło w niej już ponad 200 tysięcy ludzi. Tych, po których przepadł ślad, jest około 40 tysięcy.
- Najprawdopodobniej większość z tych osób została zamordowana - uważa doktor Joanna Gocłowska-Bolek, latynoamerykanistka z Uniwersytetu Warszawskiego.
Do tej pory ich bliscy najczęściej bezskutecznie prowadzili poszukiwania zaginionych. Teraz pojawiła się dla nich nadzieja. Prezydent Meksyku Andres Manuel Lopez Obrador zapowiedział utworzenie rządowej komisji, która ma wyjaśnić zaginięcia i pomóc w identyfikacji ofiar. Na odnalezienie "znikniętych" przeznaczył 21 milionów dolarów.
- Zaufajcie nam. Nie jesteśmy jak nasi poprzednicy, nie jesteśmy skorumpowani, nie pozwolimy na bezkarność. Nie będzie żadnego tuszowania zbrodni. Sprawiedliwość stanie się rzeczywistością - przekonywał prezydent Meksyku.
Ciała zalewane cementem
To zupełnie nowe podejście meksykańskich władz. Zdaniem doktor Joanny Gocłowskiej-Bolek do tej pory w wielu przypadkach zaginięć i śmierci z rąk członków karteli narkotykowych mieliśmy do czynienia z ogromną korupcją, a nawet celowym tuszowaniem zbrodni.
"Zniknięci" to często przypadkowe ofiary gangsterów.
- Żeby pozbyć się dowodów, są zakopywani w masowym grobie. Ze względu na współpracę gangów z miejscowymi władzami te groby nie są rozkopywane - wyjaśniał dziennikarz Maciej Okraszewski.
Doktor Joanna Gocłowska-Bolek tłumaczy, że nawet jeśli miejsca pochówku są odnajdywane, identyfikację ofiar utrudnia fakt, że ciała często są zalewane cementem.
"Z roku na rok jest coraz gorzej"
Szacuje się, że w Meksyku znajdują się nawet dwa tysiące masowych grobów.
Wojna z meksykańskimi kartelami staje się coraz bardziej krwawa, a w kraju padają kolejne przestępcze rekordy. W ubiegłym roku zamordowano w Meksyku ponad 33 tysiące ludzi. To najwięcej w historii tamtejszych policyjnych statystyk.
Okraszewski ocenia, że "z roku na rok jest coraz gorzej". - Już przez pierwsze trzy miesiące tego roku zamordowano osiem i pół tysiąca osób - zwraca uwagę dziennikarz.
- Konkretne działania i systemowe podejście rządu meksykańskiego do kwestii przestępczości zorganizowanej są dzisiaj absolutnie konieczne - twierdzi doktor Joanna Gocłowska-Bolek.
Urzędujący od pół roku nowy prezydent zdaje się to rozumieć. Daje nadzieję osobom takim jak Rosalia Castro, która syna szuka od ośmiu lat.
Autor: asty//now / Źródło: tvn24