Cztery lata po zbrodni na studentach ruszy niezależne śledztwo

Niezależna komisja zbada sprawę zaginięcia 43 studentów

Meksykański sąd federalny nakazał w poniedziałek powołanie niezależnej komisji, która ma zbadać zaginięcie 43 studentów na południu kraju w 2014 roku. Jako powód podano poważne uchybienia w dochodzeniu prokuratury w tej sprawie.

Komisja Śledcza na rzecz Prawdy i Sprawiedliwości będzie złożona z osób reprezentujących ofiary oraz z przedstawicieli Narodowej Komisji Praw Człowieka i prokuratury federalnej. "(Poprzednie) śledztwo przeciągało się, nie było skuteczne, niezależne ani bezstronne, jeśli chodzi prokuraturę. Ustalono, że istnieją wystarczające dowody, by zakładać, że zeznania i oskarżenia uzyskano drogą tortur" - wskazał sąd federalny w stanie Tamaulipas na północy kraju.

"Nic nie wskazuje na to, by choćby pobieżne zbadano wątki śledztwa sygnalizujące współudział personelu wojska meksykańskiego lub policji federalnej. Wydaje się też, że nie zbadano zarzutów dotyczących stosowania tortur, co sugeruje, że osoby, którym to zarzucano, w tym przedstawiciele piechoty morskiej Meksyku, nie zostały objęte śledztwem" - dodał sąd. Prokuratura w oświadczeniu przekazała, że nie zgadza się z tą decyzją oraz że niektóre wątki w śledztwie, w tym wątek dotyczący stosowania tortur, są kontynuowane. Przedstawiciele rodzin ofiar z zadowoleniem przyjęli informację o powołaniu niezależnej komisji. Według jednej z organizacji reprezentujących ofiary rząd wpływał na śledztwo prowadzone przez prokuraturę w sprawie zaginięcia studentów, aby jego wyniki odpowiadały przedstawionej już oficjalnej wersji zdarzeń.

Wątpliwa wersja wydarzeń

W 2015 roku niezależni eksperci podali w wątpliwość rządową wersję wydarzeń z końca września 2014 roku. Wynika z niej, że 26 września 2014 roku studenci zaginęli po starciach z lokalną policją w czasie demonstracji w mieście Iguala w stanie Guerrero na południowym wschodzie kraju. Skorumpowana policja miała przekazać ich członkom gangu narkotykowego, ci zaś zamordowali studentów, zwłoki spalili na wysypisku śmieci pod Igualą, a szczątki rozsypali w pobliskiej rzece.

Według rządu przestępcy wzięli studentów za członków rywalizującego kartelu. Inna wersja mówi o tym, że burmistrz Iguali, który obecnie jest w więzieniu, poprosił lokalną policję, by zajęła się studentami, gdyż obawiał się, że zakłócą oni wiec polityczny jego żony. Zdaniem ekspertów jest niemożliwe, aby zwłoki studentów zostały spalone, gdyż na wysypisku nie znaleziono śladów tak wielkiego pogorzeliska. Eksperci ustalili też m.in., że chociaż lokalna policja jest odpowiedzialna za zniknięcie studentów, to śledztwem powinni być objęci także członkowie federalnej policji. W raporcie biura Wysokiego Komisarza Narodów Zjednoczonych ds. Praw Człowieka (UNHCHR) z marca podano, że 34 ze 129 osób aresztowanych w związku ze sprawą było torturowanych. Federalnych śledczych i żołnierzy piechoty morskiej oskarżono o uzyskiwanie zeznań za pomocą tortur i zaapelowano o nieuwzględnianie tych oświadczeń. Wcześniej UNHCHR wyrażał zaniepokojenie "licznymi wyzwaniami i przeszkodami (stawianymi przez władze Meksyku), o których w swoim raporcie napisali (niezależni) eksperci", w tym o blokowaniu dostępu do dowodów.

Studenci zaginęli po starciach z lokalną policją w czasie demonstracji w mieście Iguala w stanie Guerrero

Autor: mtom / Źródło: PAP