Media: poszukiwany Tunezyjczyk był w tym roku pod obserwacją niemieckich służb

Aktualizacja:

Niemiecka federalna prokuratura generalna ogłosiła w środę, że w związku z poniedziałkowym zamachem na jarmark bożonarodzeniowy w Berlinie poszukuje urodzonego w Tunezji 24-letniego Anisa Amriego. Za pomoc w jego ujęciu zaoferowano nagrodę do 100 tys. euro. Agencja Reutera, powołując się na swoje źródło, informuje, że mężczyzna był w tym roku obserwowany przez niemieckie służby. Nie znaleziono jednak dowodów, by mógł stanowić niebezpieczeństwo.

Jak głosi list gończy, Anis Amri poszukiwany jest "z powodu pilnego podejrzenia o sprawstwo". Prokuratura ostrzegła, że w razie kontaktu z nim należy zachować ostrożność, gdyż 24-latek może dopuszczać się aktów przemocy i być uzbrojony. Amri został opisany jako mężczyzna o wzroście 178 cm i wadze około 75 kilogramów, mający czarne włosy i piwne oczy. Jednocześnie opublikowano dwa jego zdjęcia.

List gończy wydany za Anisem Amri PAP/EPA

"Deportacja nie doszła do skutku"

O tym, że w związku z zamachem służby poszukują Tunezyjczyka pisały od środowego poranka niemieckie media, które identyfikowały go jako "Anisa A." Jak podawał "Der Spiegel", pod fotelem kierowcy ciężarówki, której użyto w ataku, miał leżeć jego dokument tożsamości. Po południu szef MSW Niemiec Thomas de Maiziere potwierdził, że trwa pościg za nowym podejrzanym. Nie podał jednak żadnych informacji na temat tej osoby. Zastrzegł przy tym, że chodzi o podejrzanego, który "nie musi być sprawcą".

Więcej szczegółów na temat Tunezyjczyka podał szef MSW Nadrenii Północnej-Westfalii Ralf Jaeger. Jak mówił na spotkaniu z dziennikarzami, podejrzany przyjechał do Niemiec w lipcu 2015 roku. Od lutego 2016 roku przebywał głównie w Berlinie, choć wykazywał "dużą mobilność" i robił wypady do Nadrenii Północnej-Westfalii, a także do Badenii-Wirtembergii.

Jego wniosek o przyznanie azylu został odrzucony w czerwcu br., jednak przewidziana w takich przypadkach deportacja nie doszła do skutku ze względu na brak dokumentów potwierdzających jego tożsamość - wyjaśnił Jaeger. Władze Tunezji twierdziły początkowo, że osoba, która ma być odesłana do ich kraju, nie jest jego obywatelem.

- Brakujące dokumenty nadeszły z Tunezji dopiero dzisiaj - przyznał szef nadreńskiego resortu spraw wewnętrznych.

Był pod obserwacją

Wieczorem agencja Reutera, powołując się na swoje źródła, poinformowała, że Amri był w tym roku obserwowany przez niemieckie służby. Podejrzewano, że może chcieć dokonać napadu, by następnie sfinansować zakup broni automatycznej do przeprowadzenia ataku.

Z pozyskanych od agentów informacji wynikało, że Amri może być zamieszany w handel narkotykami w berlińskim parku Goerlitzer Park - jednym z głównych punktów miasta, gdzie narkomani zaopatrują się w środki odurzające. Tunezyjczyk brał też udział w bójce, która uznana została przez policję za konflikt wśród dilerów. Ze względu na brak przesłanek wskazujących na przygotowywanie włamania obserwację zakończono we wrześniu.

Agencja Reutera nie precyzuje, jak długo mężczyzna pozostawał pod obserwacją. Wiadomo jedynie, że trwała ona "jakiś czas" i została zakończona, bo nie znaleziono dowodów potwierdzających podejrzenia śledczych.

Siedział we włoskim więzieniu

Tymczasem tunezyjskie Radio Mosaique podało, że 24-latek wyemigrował z Tunezji nielegalnie 7 lat temu. Radio na swoich stronach internetowych podało, że Amri pochodzi z miejscowości Oueslatia w środkowej Tunezji. Ma cztery siostry i brata. Miał też spędzić trzy lub cztery lata we włoskim więzieniu, oskarżony o podpalenie szkoły. Ojciec poszukiwanego powiedział, że syn rok temu wyjechał do Niemiec.

Atak w Berlinie

W poniedziałkowym ataku terrorystycznym na terenie jarmarku bożonarodzeniowego w Berlinie zginęło 12 osób. Jedną z ofiar jest polski kierowca ciężarówki użytej do staranowania ludzi zgromadzonych na jarmarku. Według powiązanej z islamistami agencji Amak odpowiedzialność za zorganizowanie zamachu wzięło tzw. Państwo Islamskie.

Tuż po ataku zatrzymano 23-letniego obywatela Pakistanu. Następnego dnia został jednak wypuszczony, gdyż nie znaleziono dowodów na jego udział w zamachu, a on sam nie przyznawał się do winy.

Autor: kg//rzw / Źródło: PAP,Reuters

Raporty: