Media: nowy, smutny rekord


Media - nie tylko te europejskie, ale i amerykańskie szeroko komentują wyniki wyborów do parlamentu Europejskiego. W opiniach podkreślają przede wszystkim niską frekwencję, zdecydowany triumf prawicy i porażkę lewicowych rządów.

"Bez niespodzianki, w niedzielę wieczorem został zanotowany nowy, smutny rekord, z frekwencją na poziomie 43,39 proc" - brutalnie podsumowuje niedzielne wybory belgijski dziennik "Le Soir". Zdaniem gazety nieobecność w głosowaniu nie wynika jedynie z "lenistwa i niewdzięczności" wyborców. "Ten hermetyczny Parlament orbituje lata świetlne od codzienności obywateli, albo jeszcze dalej, jeśli chodzi o ludzi mieszkających daleko od Strasburga czy Brukseli" - podkreśla "Le Soir".

Gazeta pisze, że niska frekwencja odbiera demokratyczną legitymację całej Unii Europejskiej, która powinna stać się ambitniejszym projektem, niż tylko zintegrowanym wspólnym rynkiem. "Na razie - m.in. z braku poparcia obywateli - nie jest to możliwe" - ocenia dziennik.

Bez niespodzianki, w niedzielę wieczorem został zanotowany nowy smutny rekord, z frekwencją na poziomie 43,39 proc. "Le Soir"

Skrajna prawica górą

"Le Soir" analizuje też "nowy sukces" eurosceptycznej skrajnej prawicy: w Wielkiej Brytanii, gdzie Partia Niepodległości Zjednoczonego Królestwa (UKIP) stała się drugą partią po torysach, a także Austrii (w sumie 35 proc. głosów), na Węgrzech (Jobbik), Słowacji, Rumunii czy Holandii. "Nowe mandaty, które te partie zdobyły w PE, mogą mieć trudny do zlekceważenia wpływ na równowagę parlamentarną" - zauważa gazeta.

Belgijski dziennik pisze również o przewodniczącym Komisji Europejskiej Jose Barroso. Zaznacza, że może być spokojny, jeśli chodzi o swoją reelekcję. "EPL pozostaje główną siłą w Europie, a wynik wyborów skłania do sądu, że generalnie serce Europejczyków ciąży ku centroprawicy. Jose Barroso został w pewien sposób pośrednio wybrany" - pisze dziennik.

Porażka Berlusconiego?

Komentarze włoskiej prasy o przebiegu wyborów w tym kraju są zgodne - rozczarowuje rozmiar zwycięstwa Ludu Wolności, partii Silvio Berlusconiego, oraz niska frekwencja wyborcza (choć zdecydowanie wysoka na tle innych państw Unii - 67 proc.).

"35 procent poparcia dla rządzącego ugrupowania to znacznie poniżej oczekiwań" - podkreśla dziennik "Corriere della Sera" i zaznacza, że o sukcesie tak naprawdę można mówić w przypadku prawicowej koalicyjnej Ligi Północnej, która dostała prawie 10 procent głosów. W podobnym tonie wypowiada się lewicowa "La Repubblica", która komentuje: "Berlusconi nie osiągnął sukcesu". "No cóż, może wygrał, ale na pewno Lud Wolności nie odniósł przytłaczającego zwycięstwa" - dodaje.

"Corriere della Sera" zwraca również uwagę na "konserwatywną falę", która zalała Europę oraz sukcesy w niektórych krajach skrajnej nacjonalistycznej prawicy, łączącej - jak podkreśla - ksenofobię z antyeuropeizmem.

Niemcy: klęska socjaldemokratów

35 procent poparcia dla rządzącego ugrupowania to znacznie poniżej oczekiwań "Corriere della Sera"

Niemiecka prasa jest bezlitosna w stosunku do socjaldemokratów, pisząc o ich całkowitej klęsce. Socjaldemokratyczna Partia Niemiec (SPD) uzyskała zaledwie 20,8 proc. głosów (21 proc. pięć lat temu). Wybory do PE w Niemczech wygrały chadeckie partie CDU i bawarska CSU, tracąc jednak w porównaniu do 2004 r. ponad 6 punktów procentowych.

"Wyniki SPD są zbyt niskie, by żyć i zbyt wysokie, by umrzeć" - podsumowuje dziennik "Sueddeutsche Zeitung". Gazeta ocenia, że partia jest "kozłem ofiarnym Niemiec", którą wyborcy wciąż karzą za Agendę 2010, program liberalnych reform wprowadzonych przez rząd Gerharda Schroedera.

"CDU długo korzystała na słabości SPD i z niej czerpała swoją siłę; to była pożyczona siła. Upadek SPD pozwalał partii Merkel prezentować się lepiej, niż wygląda ona w rzeczywiści. Ten czas jednak się kończy, bo końca dobiega upadek SPD (...) CDU znów potrzebuje podpory, która osadzona byłaby w niej samej".

Niemiecki wyborca jest stały

Dziennik "Frankfurter Allgemeine Zeitung" dodaje, że partia Angeli Merkel osiągnęła najgorszy w historii wynik w wyborach europejskich. Dziennik zauważa też, że w czasie kryzysu gospodarczego niemieccy wyborcy nie zwrócili się w stronę radykalnej prawicy bądź lewicy. "Postawili oni na sprawdzone partie i programy" - ocenia "FAZ".

O porażce SPD pisze też dziennik "Financial Times Deutschland". "Zły wynik socjaldemokratów to przede wszystkim 'porażka Steinmeiera', który był twarzą kampanii wyborczej" - ocenia.

"Oczywiście do wyborów parlamentarnych pozostało jeszcze zbyt dużo czasu, by na podstawie tego wyniku - osłabionego dodatkowo niską frekwencją wyborczą - można było wyciągać proste wnioski dotyczące walki o urząd kanclerza. Nie można jednak nie doceniać jego psychologicznego oddziaływania na gorącą fazę kampanii wyborczej" - ocenia "FTD".

Europa z perspektywy Ameryki

CDU długo korzystała na słabości SPD i z niej czerpała swoją siłę; to była pożyczona siła. Upadek SPD pozwalał partii Merkel prezentować się lepiej, niż wygląda ona w rzeczywiści. Ten czas jednak się kończy, bo końca dobiega upadek SPD (...) CDU znów potrzebuje podpory, która osadzona byłaby w niej samej "Sueddeutsche Zeitung"

O tym, jak wyglądają europejskie wybory z perspektywy amerykańskiej, można przeczytać w poniedziałek w "Wall Street Journal". "W środku kryzysu kapitalizmu ogólnoeuropejskie wybory wygrały partie konserwatywne, zadając cios socjalistom, którzy liczyli na to, że zyskają poparcie na niezadowoleniu wywołanym załamaniem gospodarczym" - pisze gazeta.

Amerykański dziennik zaznacza, że partiom centroprawicowym udało się przywiązać do siebie wyborców i przez to zwiększyć liczbę przypadających im w Parlamencie Europejskim miejsc. Jak podkreśla gazeta, wyrazem niezadowolenia było zyskanie poparcia przez partie nacjonalistyczne i przeciwne imigrantom.

Rekordowo niska frekwencja

"Wall Street Journal", podobnie jak media europejskie, pisze o tym, że spora część Europejczyków wolała pozostać w domach. "Frekwencja spadła po raz siódmy z rzędu do rekordowo niskiego poziomu osiągając 43,4 proc" - pisze amerykański dziennik.

Gazeta podsumowuje: "Skrajnie prawicowe partie od Holandii po Włochy obiecujące zaostrzenie przepisów imigracyjnych i ostrzegające przed "islamizacją" społeczeństw europejskich zyskały na złości i frustracji wyborców z powodu załamania gospodarczego".

Źródło: PAP