Martwy głosował w parlamencie

 
Sala posiedzeń Rady Najwyższej Ukrainywikipedia.org

Głosować w parlamencie w dzień po swoim pogrzebie. Niemożliwe? - nie na Ukrainie. Nieżyjący deputowany Rady Najwyższej Ukrainy został zarejestrowany i "brał udział" w głosowaniach, które odbyły się dzień po jego pochówku. Odkryto to w czasie, gdy na Ukrainie trwa dyskusja nad karami dla posłów, którzy głosują za kolegów.

Informację o obecności nieżyjącego deputowanego na środowym posiedzeniu opublikowano na stronie internetowej Rady Najwyższej, co odkrył w czwartek jeden z ukraińskich dziennikarzy.

Głosowanie na cztery ręce

Dzień wcześniej, w środę, parlamentarzyści nie zgodzili się na rozpatrywanie projektu ustawy, która przewidywała karanie posłów, głosujących za nieobecnych towarzyszy partyjnych. Autorzy ustawy chcieli, by dopuszczającym się tego deputowanym odbierać mandat i pozbawiać ich wolności na okres od pięciu do siedmiu lat.

Parlamentarzysta, który "głosował" dzień po swoim pogrzebie to Mykoła Lisin z rządzącej Partii Regionów prezydenta Wiktora Janukowycza. Lisin zginął w nocy z soboty na niedzielę, kiedy jego samochód Lamborghini Gallardo z nieznanych przyczyn wjechał na krawężnik, po czym uderzył w słup z cenami paliw, ustawiony przy stacji benzynowej na obwodnicy Kijowa.

Śmieszne nagranie?

W lutym ukraińskie stacje telewizyjne obiegło nagranie, na którym podczas odwiedzin w Radzie Najwyższej Ukrainy polscy posłowie i senatorowie, widząc ukraińskich deputowanych głosujących za kolegów, śmiali się i filmowali to telefonami komórkowymi.

- Głosowanie cudzymi przyciskami rozweseliło polskich posłów - głosiły wówczas tytuły doniesień na portalach internetowych.

Źródło: PAP

Źródło zdjęcia głównego: wikipedia.org