Władze marokańskie wydaliły w piątek pięciu eurodeputowanych, którzy zamierzali spotkać się w stolicy Sahary Zachodniej z obrońcami praw człowieka. Nie pozwolono im opuścić w Al-Ujun samolotu i zmuszono ich, aby tym samym samolotem powrócili do Hiszpanii.
Niezwłocznie po tym, gdy samolot wylądował w Al-Ujun, dokąd eurodeputowani przylecieli z hiszpańskiego Las Palmas, marokańska policja weszła na pokład samolotu i powiadomiła ich, że nie mają pozwolenia na złożenie wizyty. Zażądała ich paszportów, których okazania w tej sytuacji odmówili.
Ostatecznie zostali zmuszeni do powrotu tym samym samolotem do Las Palmas.
"Zagrożenie dla porządku publicznego"
Tego rodzaju postępowanie marokańskich władz wobec parlamentarzystów z różnych krajów przybywających na Saharę Zachodnią zdarzało się dotąd bardzo często. Marokańskie władze uzasadniają odmowę argumentem, że takie wizyty stanowią "zagrożenie dla porządku publicznego". W ubiegłym roku zakaz opuszczenia samolotu dotknął blisko sto osób - parlamentarzystów, dziennikarzy, prawników - działających na rzecz obrony praw człowieka. Motywem było na ogół podejrzenie o to, że zmierzają spotykać się z uczestnikami ruchów działających na rzecz niepodległości Sahary Zachodniej i w obronie praw człowieka. Wszystkie tamtejsze organizacje humanitarne i niepodległościowe z wyjątkiem jednej są w świetle marokańskiego prawa nielegalne.
Autor: mart\mtom / Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: | shutterstock