Marina Owsiannikowa jest prawdopodobnie pierwszą osobą zatrudnioną w rosyjskiej rządowej stacji telewizyjnej, która otwarcie i publicznie sprzeciwiła się inwazji. W nagranym oświadczeniu powiedziała, że jej ojciec jest Ukraińcem, a matka Rosjanką i że "nigdy nie byli wrogami". Jej miejsce pobytu przez kilkanaście godzin było nieznane, a obrońcy nie mieli z nią kontaktu. Później pojawiły się doniesienia, że Owsiannikowa została przewieziona do sądu.
Marina Owsiannikowa pojawiła się w poniedziałek na wizji w programie informacyjnym państwowej telewizji Pierwyj kanał. Stanęła za prezenterką z plakatem antywojennym w rękach, powtarzając kilkakrotnie "przerwijcie wojnę". Kamera pokazywała ją przez kilka sekund. Później kobieta została zatrzymana.
Początkowo podano, że dziennikarka trafiła na komisariat w dzielnicy Ostankino. Jednak tam policjanci powiedzieli obrońcom praw człowieka, że na komisariacie jej nie ma. Później pojawiła się informacja, że Owsiannikowa jest przetrzymywana w innym miejscu, jednak adwokaci i tam jej nie znaleźli.
Do wtorku rano prawnicy nie zdołali jej odnaleźć w żadnych oddziałach policji w Moskwie. Adwokat projektu OWD-Info, monitorującego represje i zatrzymania w Rosji, Daniił Bierman powiedział we wtorek po godzinie 8.30 czasu rosyjskiego (godzina 6.30 w Polsce) niezależnej "Nowej Gaziecie", że z dziennikarką nie ma kontaktu od ponad 12 godzin.
Po godzinie 15 czasu rosyjskiego media w Moskwie poinformowały, że Owsiannikowa została przewieziona do sądu rejonowego w dzielnicy Ostankino. Portale powołały się na wpis białoruskiego prawnika Antona Gaszynskiego, obrońcy dziennikarki. Gaszynski został pozbawiony licencji adwokata na Białorusi. Później otrzymał status prawnika w Rosji.
Matka Rosjanka, ojciec Ukrainiec
Wtorek jest dwudziestym dniem ataku Rosji na Ukrainę. Owsiannikowa jest prawdopodobnie pierwszą osobą zatrudnioną w rosyjskiej rządowej stacji telewizyjnej, która otwarcie sprzeciwiła się inwazji.
Dziennikarka w nagranym oświadczeniu, opublikowanym przed protestem, powiedziała, że jej ojciec jest Ukraińcem, a matka Rosjanką i że "nigdy nie byli wrogami". Stwierdziła, że "Rosja musi natychmiast przerwać bratobójczą wojnę", wezwała też Rosjan do wychodzenia na antywojenne wiece.
Portal 93.ru z Krasnodaru napisał, że Owsiannikowa (nazwisko panieńskie Tkaczuk) jest absolwentką wydziału dziennikarstwa na uniwersytecie w Kubaniu. Karierę zawodową rozpoczynała w telewizji Krasnodar. Była prezenterką lokalnych wiadomości. W 2002 roku - zgodnie z relacją tych, którzy z nią pracowali w tej stacji, wyjechała z Krasnodaru do Moskwy.
Mąż "odmówił kontaktu z dziennikarzami"
Były szef telewizji Krasnodar Władimir Runow w rozmowie z dziennikarzami tłumaczył, że "słabo pamięta Marinę i nie widział jej od 20 lat". - Była zwykłą dziennikarką, dość bystrą. Mogła wiele osiągnąć. Pracowała dla nas, a potem gdzieś zniknęła. Gdzie teraz jest, nie mam pojęcia - stwierdził.
Były mąż dziennikarki Igor Owsiannikow - według medialnych doniesień - pracuje jako reżyser w propagandowej telewizji RT (dawniej Russia Today). Odmówił kontaktu z dziennikarzami. Redaktor naczelny radia Echo Moskwy Aleksiej Wenediktow poinformował, że Marina ma dwoje dzieci.
Źródło: Nowaja Gazieta, meduza.io, 93.ru, PAP