MAK pozostał przy swoim. Konferencja minuta po minucie

Aktualizacja:
MAK nie widzi "nic nowego" w polskim raporcie
MAK nie widzi "nic nowego" w polskim raporcie
TVN24/ fot. PAP
MAK nie widzi "nic nowego" w polskim raporcieTVN24/ fot. PAP

- Nie zobaczyliśmy niczego nowego w raporcie polskiej komisji - ogłosił przewodniczący Komisji Technicznej MAK Aleksiej Morozow na konferencji prasowej, która była rosyjską odpowiedzią na raport komisji Jerzego Millera ws. przyczyn smoleńskiej katastrofy. Później MAK podtrzymał swoje wszystkie wnioski: lot nie był wojskowy, załoga próbowała lądować, był pośredni nacisk na załogę, kontrolerzy nie popełnili błędu. Relacja minuta po minucie w tvn24.pl.

15:44 MAK zakończył konferencję.

15:33 Z kim się kontaktował dowódca sił powietrznych?

Wszedł do kabiny pilotów na początku lądowania i był tam do samego końca. Dowódca po drodze do kabiny powinien był minąć salon głównego pasażera, więc sami wyciągnijcie wnioski.

MAK o tym, z kim kontaktował się gen. Błasik TVN24)
MAK o tym, z kim kontaktował się gen. Błasik TVN24)TVN24

15:25. W jakim procencie oba raporty są zgodne?

Wszystkie braki, które znalazły odzwierciedlenie w naszym raporcie – nie próbowaliśmy niczego ukrywać, potwierdzili to eksperci – te, które dotyczyły sprzętu i wyposażenia w żaden sposób nie płynęły na katastrofę. Jeśli chodzi o pracę kontrolerów, odkryto w niej pewne braki, chodzi o pokazywanie ścieżki schodzenia, ale nie miało to jakiegokolwiek wpływu na przyczynę zdarzenia lotniczego. Samolot znalazł się poniżej wysokości decyzji już przed pierwszą radiolatarnią. To jakby nie zauważyć światła na ulicy mor6

MAK: Raporty są zgodne, jeśli chodzi o główną przyczynę (TVN24)
MAK: Raporty są zgodne, jeśli chodzi o główną przyczynę (TVN24)TVN24

15:20. Podsumowując: były braki na lotnisku, ale nie wpłynęły na katastrofę, kontrolerzy pracowali prawidłowo, takie jest stanowisko MAK?

- Wszystkie braki, które znalazły odzwierciedlenie w naszym raporcie – nie próbowaliśmy niczego ukrywać, potwierdzili to eksperci – te, które dotyczyły sprzętu i wyposażenia, w żaden sposób nie wpłynęły na katastrofę. Jeśli chodzi o pracę kontrolerów, odkryto w niej pewne braki, chodzi o pokazywanie ścieżki schodzenia, ale nie miało to jakiegokolwiek wpływu na przyczynę zdarzenia lotniczego. Samolot znalazł się poniżej wysokości decyzji już przed pierwszą radiolatarnią. To jakby nie zauważyć światła na ulicy. Załoga nie zrobiła nic, by zmniejszyć prędkość, tylko ją utrzymywała.

MAK: Braki na lotnisku nie miały wpływu na katastrofę (TVN24)
MAK: Braki na lotnisku nie miały wpływu na katastrofę (TVN24)TVN24

Na czas była przekazana informacja o tym, że nie ma warunków pogodowych do lądowania. Załoga posiadała tę informację. Do wysokości 100 metrów wszystko odbywało się zgodnie z zasadami. Wtedy dowódca powinien dać komendę odchodzimy, wtedy katastrofy by nie było.

MAK: Załoga nie zrobiła nic, by zmniejszyć prędkość (TVN24)
MAK: Załoga nie zrobiła nic, by zmniejszyć prędkość (TVN24)TVN24

15:16. Na polskiej konferencji przedstawiono nam rekonstrukcję lotu, w tym kilkakrotnie, jak w dobrym filmie, przyciskanie przycisku „odejście”, pewnie dlatego, że na to dowodu nie ma. Co z tym przyciskiem?

- Widziałem tę rekonstrukcję. Tam bardzo często pojawia się słowo hipoteza. Myśmy się nie zajmowali hipotezami, myśmy zajmowali się pracą na faktach. A nie ma potwierdzonego dowodu przyciśnięcia tego przycisku.

15:14. Czy strona polska zostaje ze swoją prawdą, a rosyjska ze swoją?

MAK zakończył pracę w styczniu. Nie dlatego, że tak nam się zachciało, tylko dlatego, że opublikowaliśmy raport. Z punktu widzenia prawa raport wszedł w życie. Zgodnie z informacją od strony polskiej w związku załącznikiem 13 raport polski jest wewnętrzny, a załącznik 13 Konwencji Chicagowskiej nie przewiduje formy wspólnego raportu ze śledztwa.

Załoga nie podjęła decyzji o odejściu na drugi krąg. Załoga po prostu lądowała na lotnisku mor5

- Mówili, mówili, ale nic nie zrobili, nie podjęli żadnych decyzji.

15:11. Pytanie o wysokość decyzji

Gdy trzy razy z rzędu poruszono wysokość 100 metrów i samolot nadal zniżał się, i znowu zwiększył prędkość pionową - świadczy to o tym, że chcieli ustalić kontakt wizualny z lądem. W historii lotnictwa było może tylko 10 przypadków nieprawidłowego zwiększania prędkości na ścieżce do lądowania.

15:09. Skąd rozbieżności w raportach dotyczące statusu lotu?

To był lot międzynarodowy, nieregularny na terenie obcego kraju. Tu stosujemy wszelkie normy dotyczące lotów międzynarodowych. Chodzi może o brak chęci zrozumienia, że zasady stosowane do tego lotu są określone w dokumencie AIP, czyli w dokumencie rosyjskim.

15:05. Po raz pierwszy przez 20 lat pracy jestem świadkiem sytuacji, że MAK organizuje konferencję, przedstawia rezultaty swojej pracy, wszystko jest jasne, więc proszę powiedzieć wprost: dlaczego polska strona zechciała prowadzić swoje własne dochodzenie, dlaczego nie wystarczy nasza konferencja prasowa? Czy zaistniało to po to, żeby choć częściowo odpowiedzialność przerzucić na stronę rosyjską?

Czy Polska chciała częściowo odpowiedzialność przerzucić na Rosjan (TVN24)
Czy Polska chciała częściowo odpowiedzialność przerzucić na Rosjan (TVN24)TVN24

- Zarówno nasza komisja, jak i Millera podkreślały, że celem dochodzenia jest ustalanie przyczyn katastrofy, żeby się nie powtórzyła w przyszłości. Naszym zadaniem nie jest wskazanie winnych, tym zajmuje się prokuratura. Polski raport jest sprawą wewnętrzną Polski.

15:01. Czy taśma z wieży kontrolnej w ogóle istnieje i czy polscy eksperci mogliby się z nią zapoznać?

Bezpośrednie przyczyny katastrofy według MAK (TVN24)
Bezpośrednie przyczyny katastrofy według MAK (TVN24)TVN24

- Kaseta istnieje. Ustalono, że nie ma na taśmie nagrania i znajduje się ona w komisji śledczej Federacji Rosyjskiej.

14:56. Komisja Millera powiedziała jednoznacznie, że brak decyzji głównego pasażera, co do lotniska zapasowego oznacza, że zostaje ona przeniesiona na pilotów. Jak to wpływa na przedstawione rozumowanie? Wieża nie miała prawa informować załogi o prawidłowym podejściu, bo nie był na kursie i na ścieżce. Widzieli to na ekranie?

- Wszystko znajduje się w raporcie. Załoga nie podjęła decyzji o odejściu na drugi krąg. Załoga po prostu lądowała na lotnisku.

- Niejednokrotnie wyjaśnialiśmy polskim ekspertom, że zgodnie z zasadami lotów państwowych, opisane w polskim raporcie rosyjskie zasady pracy kontrolerów lotów w Rosji odnoszą się tylko do samolotów rosyjskich, więc nie odnosiły się do tamtego samolotu. Kontroler musi informować o odchyleniu przewyższającym strefę odchyleń, a nie o odchyleniu o 1/3. Rezultaty pomiaru były przedstawione komisji. Nie wiem, czemu nie zostało to wzięte pod uwagę. Do osiągnięcia wysokości 100 metrów samolot nie wychodził poza strefę dopuszczalnych odchyleń. Jest jakaś niechęć do zrozumienia tego faktu, co owocuje nieporozumieniami.

MAK: Załoga po prostu lądowała na lotnisku (TVN24)
MAK: Załoga po prostu lądowała na lotnisku (TVN24)TVN24

14:48. Mówicie o braku nacisków rosyjskich i o naciskach polskich. Jakimi słowami generał Błasik naciskał na załogę? Zwłaszcza że stał, nie miał słuchawek i załoga go nie słyszała. Mówicie, że załoga nie zamierzała odejść na drugi krąg, mimo, że nie macie pełnego zapisu czarnych skrzynek.

- Zastępca dowódcy bazy lotniczej, któremu - jak rozumiem przypisywane jest wywieranie nacisków na kontrolerów - był zobowiązany do znajdowania się w bliższym stanowisku kierowania lotami i tam się znajdował. Utrzymywał łączność z przełożonymi, co jest normalną praktyką. Trudno to określić wywieraniem presji.

MAK: To była bezpośrednia presja (TVN24)
MAK: To była bezpośrednia presja (TVN24)TVN24

Natomiast polski Dowódca Sił Powietrznych (gen. Błasik) nie powinien się znajdować w kabinie załogi, ona powinna być sterylna. Przecież należy zauważyć, że on (Błasik) był bezpośrednim przełożonym 36. specpułku i to on odpowiadał za wyszkolenie i przygotowanie pilotów i składał prezydentowi meldunki o sytuacji w locie. On tak naprawdę, podając informacje o wysokości, brał udział w sterowaniu samolotem. W raporcie Millera jest to pośredni nacisk na załogę, ale ja sądzę, że trzeba nazywać rzeczy po imieniu: to była bezpośrednia presja psychiczna na załogę. Jeśli stoi za panem szef, to jak to nazwać?

- Dowódca znajduje się w kabinie, bezpośrednio za kapitanem. I mówi „nie widać nic”. To nieprawda, że w kabinie nic nie słychać. Piloci nie latają w kaskach, tylko słuchawkach. Przecież rozmowy prowadzone są nie tylko przez mikrofon, bo bardzo dobrze słychać w kabinie. To potwierdzone przez ekspertyzę, rozmowy były prowadzone bez użycia interkomu. Wyobraźcie sobie: za twoimi plecami stoi najważniejszy dowódca i co – przecież to jest oczywista sprawa. Wiesz, że on ocenia twoją pracę. Kiedy służby naziemne powiedziały, że wysokość wnosi 100 metrów, na radiowysokościomierzu załoga powinna ustawić 100 metrów. A oni zachowywali się jak do podejścia na lotnisko 1 kategorii, z systemem lądowania precyzyjnego.

MAK: Załoga powinna ustawić 100 m (TVN24)
MAK: Załoga powinna ustawić 100 m (TVN24)TVN24

14:46 Czy załoga nie powinna wylecieć z Okęcia?

- Inna załoga była wyznaczona do wylotu, zastępstwo odbyło się tuż przed wylotem. Powiedziano nam, że takie były wymogi techniczne. Nawigator dopiero co wrócił z Gdańska i powiedziano mu: jutro wylatujesz. Załoga nie była właściwie przygotowana.

14:45. O przekazaniu wraku

- Te szczątki znajdują się w dyspozycji komisji śledczej, to dowód rzeczowy w sprawie, proszę się zwrócić do prokuratury.

14:44. Z kim rozmawiał płk Krasnokucki?

- Nie będziemy informować o osobach zaangażowanych w tę rozmowę. To są osoby przez nas przepytane. Pułkownik rozmawiał ze swoim przełożonym, bo miał obowiązek go informować. Nie było tam elementów nacisków.

14:42 Prośba o komentarz do słów Millera „załoga podejmowała prawidłowe decyzje, nie była w stanie ich zrealizować”

Komisja uważa, że załoga podejmowała niewłaściwe decyzje i dlatego nie była w stanie ich zrealizować. Trzeba było podjąć te decyzje do 100 metrów.

14:40 Czy raport został zaprezentowany w ICAO (Organizacja Międzynarodowego Lotnictwa Cywilnego, red.)?

- Nie, bo polski samolot i lot do Smoleńska nie miały charakteru lotu cywilnego. To był lot międzynarodowy, ale nieregularny. Nie podjęliśmy decyzji o opublikowaniu wspólnego raportu ze stroną polską

MAK: Wciśnięcie przycisku nie zostało zarejestrowane (TVN24)
MAK: Wciśnięcie przycisku nie zostało zarejestrowane (TVN24)TVN24

14:37 Czy czarne skrzynki nie zapisują użycia przycisku „odejście”?

- Nie ma obiektywnych dowodów na użycie tego przycisku, bo nie ma zapisu. Sterowanie samolotem przewiduje możliwość automatycznego odejścia na drugi krąg. W danym przypadku lotnisko nie miało systemu lądowania precyzyjnego (ILS), dlatego wciśnięcie tego przycisku nie miało żadnego wpływu na tor samolotu. Fakt wciśnięcia tego przycisku nie został zarejestrowany.

Obecność płk. Nikołaja Krasnokutskiego na wieży w Smoleńsku była obowiązkowa; analiza jego rozmów nie wykazała, by wywierał jakąś presję na kontrolerów. Nasi polscy koledzy nie zrozumieli, że był to nieregularny lot międzynarodowy mor4

- Od razu, natychmiast po wypadku bez jakiejkolwiek zmiany został wykonany oblot kontrolny, który potwierdził, że całe wyposażenie pracuje bez zarzutu. Odchylenia zostały opisane i znalazły się w raporcie. Nie wiem, skąd w polskim raporcie informacje, że radiolokator nie działał prawidłowo. Polska strona do wyniku nie została dopuszczona, bo był to rosyjski samolot wojskowy.

MAK: Od razu został wykonany oblot (TVN24)
MAK: Od razu został wykonany oblot (TVN24)TVN24

Jeśli chodzi o rolę płk. Nikołaja Krasnokuckiego – ekspertyza była przeprowadzona z wykorzystaniem wszystkich danych, a obecność pułkownika była obowiązkowa. Był on zastępcą dowódcy bazy lotniczej w Twerze. Nie podawał on planu lotu na lotnisku Smoleńsk. Załoga wiedziała, że widzialność na lotnisku wynosi 400 metrów. Nie można tu mówić o presji, on pełnił rolę dowódcy kontrolerów. Załoga dostała zgodę na wykonanie podejścia próbnego, o co prosił dowódca statku powietrznego.

Załoga wiedziała, że widzialność na lotnisku wynosi 400 metrów, nie można tu mówić o presji, on pełnił rolę dowódców kontrolerów. Załoga dostała zgodę na wykonanie podejścia próbnego, o co prosił dowódca statku powietrznego MAK

14:27. Skąd różnice między dwoma raportami?

- Nasza komisja wysnuła swoje wnioski na podstawie ekspertyz międzynarodowych i ogromnej ilości pracy. Dlaczego polskie są inne? Nasi polscy koledzy nie zrozumieli, że ten lot był nieregularnym rejsem międzynarodowym z przewozem pasażerów. Oblot tuż po katastrofie był przeprowadzony bez zmian w krajobrazie, bez wycinki drzew i zgodnie z danymi z oblotu kontrolnego cały sprzęt lotniskowy był sprawny.

14:26. Dlaczego dwa raporty?

Nie zobaczyliśmy nic nowego w raporcie polskiej komisji w stosunku do naszego. Strona polska praktyczne powtórzyła nasze uwagi techniczne mor3

14:25 Czas na pytania dziennikarzy. Pierwsze dotyczyło statusu polskiego raportu.

- Polski raport jest wewnętrznym polskim dokumentem. Nasze komentarze będą opublikowane na stronie internetowej.

14:24: Końcowy raport MAK jest dokumentem prawnym po dołączeniu komentarza strony polskiej. Podsumowując: mimo, że komisja techniczna zakończyła pracę, jeśli chodzi o tę straszliwą katastrofę, będziemy kontynuowali współpracę ze stroną polską.

MAK sugeruje Polsce zmiany w prawie (TVN24)
MAK sugeruje Polsce zmiany w prawie (TVN24)TVN24

14:22: Wskazujemy na braki w organizacji lotu i przygotowania załogi.

14:20. Brak podjęcia terminowych decyzji przez załogę, która nie odlatywała na lotnisko zapasowe i próbowała lądować na smoleńskim lotnisku przy niekorzystnych danych meteorologicznych doprowadziły do katastrofy tego samolotu, do utraty życia przez załogę i pasażerów. Obecność dowódcy Sił Powietrznych w kokpicie do ostatniej chwili doprowadziła do powstania nacisków na załogę, która próbowała lądować mimo wszystko.

14:19. Jeśli chodzi o lądowanie przy widoczności 200 metrów, brak reakcji na sygnalizację TAWS i niepodjęcie żadnych innych działań, brak próby odejścia na drugi krąg przez drugiego pilota, próba wyłączenia autopilota wskazuje, że załoga mimo wszystko próbowała wylądować na lotnisku.

Fakty nie potwierdzają, że kontroler upewnił załogę, że leci prawidłowo mor2

MAK: Obecność gen. Błasika w kokpicie mogła wywrzeć nacisk (TVN24)
MAK: Obecność gen. Błasika w kokpicie mogła wywrzeć nacisk (TVN24)TVN24

Załoga poinformowała szefa protokołu, że lądowanie jest niemożliwe. W rozmowie załogi pojawiło się zdanie "będzie niezadowolony, jeśli nie wylądujemy", co odnosi się do "głównego pasażera" (prezydenta - red.). Dlatego Dowódca Sił Powietrznych dołączył do załogi i osobiście meldował "głównemu pasażerowi" gotowość do lotu. Dowódca znajdował się do końca w kokpicie. Po przeprowadzaniu testów psycholodzy stwierdzili, że obecność Dowódcy Sił Powietrznych w kokpicie mogła wywrzeć nacisk psychologiczny na załogę.

14:16. Morozow: - Załoga schodziła poniżej wysokości decyzji. Rozumiała, że znajduje się ponad ścieżką schodzenia i ma za dużą prędkość. Jedynym wytłumaczeniem działania kapitana samolotu było to, że dopiero w ostatniej chwili zobaczył ziemię i wtedy zrezygnował z lądowania. Dopiero wtedy zobaczył, w jak krytycznej jest sytuacji.

14:15. Morozow:- Podczas podejścia do lądowania kontrolerzy informowali załogę o warunkach pogodowych, o odległości samolotu i jego wysokości. Mieli oni obowiązek poinformowania załogi o przekroczeniu prędkości dopuszczalnej na podstawie danych z bliższej i dalszej radiolatarni. Należy zauważyć, że takich odchyleń na podstawie informacji z bliższej i dalszej radiolatarni nie było. Zostało to sprawdzone również podczas oblotu kontrolnego lotniska i nie mogło wpłynąć na koniec lotu. Określono, że załoga schodziła poniżej wysokości decyzji, co jest dokładnie opisane w naszym raporcie. Załoga rozumiała, że znajduje się ponad ścieżką schodzenia i że prędkość schodzenia jest dwa razy większa od założonej. Wniosek polskiej strony, że informacja kierownika strefy lądowania upewniała pilotów i załogę o tym, że samolot leci prawidłowo, nie znalazła potwierdzenia w faktach.

W ocenie MAK kontrolerzy nie wprowadzali załogi w błąd (TVN24)
W ocenie MAK kontrolerzy nie wprowadzali załogi w błąd (TVN24)TVN24

14:13. Morozow: W pracy MAK nie mieliśmy na celu ukrywania wad w funkcjonowaniu lotniska czy sprzętu. Zbiór informacji AIP (zasady lotów międzynarodowych na wszystkie lotniska na terenie Federacji Rosyjskiej, red.) nie przewiduje zamknięcia lotniska ze względu na warunki pogodowe. Załoga musi się kierować minimum lotniska w swojej pracy.

14:10. Morozow: - W polskim raporcie znajdują się niedokładności w terminologii lotniczej. Wady smoleńskiego lotniska zostały już opisane w Raporcie MAK. 10 kwietnia było ono otwarte i działające, a nie jak piszą Polacy "czasowo otwarte", miało państwowy atest dopuszczający je do eksploatacji. Minimum pogodowe ustanowione zostało na 100 metrów. Badanie środków technicznych zostało przeprowadzone w marcu 2010. Sprawność infrastruktury i oprzyrządowania została sprawdzona. Hipotezy polskiej strony, że system radiolokacyjny nie był sprawny, nie znalazły potwierdzenia w faktach.

Według MAK lotnisko w Smoleńsku było bez zarzutu (TVN24)
Według MAK lotnisko w Smoleńsku było bez zarzutu (TVN24)TVN24

14:07. Morozow: - Śledztwo w sprawie tego międzynarodowego lotu było prowadzone na podstawie załącznika 13. konwencji chicagowskiej. Był to jedyny dokument, na podstawie którego można było wyjaśniać okoliczności katastrofy smoleńskiej i było to uzgodnione między oboma rządami. Przestrzegaliśmy zasady niezależności i niezawisłości śledztwa od organów władzy polskiej i rosyjskiej. W pracach uczestniczyli polscy eksperci, m.in. specjaliści wojskowi, którzy pracowali też w polskiej komisji.

Załoga poinformowała prezydenta, że lądowanie jest niemożliwe i podejrzewała, że nie będzie on z tego zadowolony. Dowódca Sił Powietrznych znajdował się do końca w kokpicie, mogło to wywrzeć nacisk psychologiczny na załogę. Po przeprowadzaniu testów psycholodzy stwierdzili, że obecność Dowódcy Sił Powietrznych w kokpicie mógł wywrzeć nacisk psychologiczny na załogę mor1

Według MAK polscy eksperci popełnili błędy merytoryczne (TVN24)
Według MAK polscy eksperci popełnili błędy merytoryczne (TVN24)TVN24

14:04. - Do MAK napłynęło wiele zgłoszeń od mediów z prośbą o komentarz - wyjaśnia przedstawiciel MAK i przedstawia uczestników konferencji. Jest wśród nich przewodniczący Komisji Technicznej MAK Aleksiej Morozow oraz kilku pilotów, w tym jeden Bohater Związku Radzieckiego

13:50. Zapełnia się sala konferencyjna. Punktualnie o 14 zacznie się konferencja o długim tytule "O raporcie i materiałach opublikowanych przez polskie organy państwowe w związku z katastrofą samolotu Tu-154M o numerze rejestracyjnym 101 RP, do której doszło 10 kwietnia 2010 roku w rejonie lotniska Smoleńsk Siewiernyj", czyli odpowiedź MAK na polski raport.

-----------------------------------------------------------------------------------------------------------------

"W dużej mierze zbieżna"

W piątek po prezentacji wyników prac Polaków przewodniczący Komisji Technicznej MAK Aleksiej Morozow zaznaczył, że "polska wersja katastrofy pod Smoleńskiem w dużej mierze jest zbieżna z raportem MAK". Zaznaczył jednak, że "niektóre wnioski na razie są niezrozumiałe".

CZYTAJ CAŁY RAPORT MILLERA

CZYTAJ RAPORT MAK PO POLSKU

Więcej o katastrofie na tvn24.pl/raport

Źródło: tvn24.pl

Źródło zdjęcia głównego: TVN24/ fot. PAP