Rosjanie wkroczyli do portu w Poti i kierują się na Batumi! Proszę pomóżcie nam! - taką dramatyczną wiadomość przysłał nam na Kontakt TVN24 gruziński internauta Azazello. Jego informacje potwierdził kilkadziesiąt minut później gruziński rząd - Rosjanie są w Poti. Ponadto, jak dodaje Tbilisi, rosyjskie zagony pancerne zajęły Gori i "większą część" Gruzji. Tbilisi przygotowuje się do obrony. Moskwa wszystkiemu zaprzecza.
Rosjanie są w Poti, porcie na wybrzeżu Morza Czarnego, informuje gruziński rząd. Wcześniej w emocjonalnym telewizyjnym wystąpieniu do Gruzinów prezydent Micheil Saakaszwili alarmował: - Większa część terytorium Gruzji jest okupowana.
Informacji o zajęciu Poti dementuje natomiast rosyjska agencja Interfax.
Na posiedzeniu gruzińskiej Rady Bezpieczeństwa Narodowego Saakaszwili powiedział natomiast, że wojska rosyjskie de facto przecięły Gruzję na pół, zajmując strategiczne miasto leżące na ważnej drodze biegnącej ze wschodu na zachód.
Gruzini: Gori zajęte
Wcześniej władze gruzińskie poinformowały o zajęciu przez siły rosyjskie miasta Gori, leżącego w centralnej Gruzji w pobliżu granicy Osetii Południowej. - W chwili obecnej dokonująca inwazji armia Federacji Rosyjskiej wkroczyła na terytorium gruzińskie poza strefami konfliktu w Abchazji i Osetii Południowej. Armia gruzińska wycofuje się, by bronić gruzińskiej stolicy - oświadczył w komunikacie rząd gruziński.
Kreml jednak zaprzecza, jakoby siły rosyjskie znajdowały się w Gori. - W Gori nie ma żołnierzy rosyjskich - podkreślił rzecznik prasowy rosyjskiego ministerstwa obrony. Moskwa zaprzeczyła również, by jej żołnierze weszli do Poti.
Rosjanie wchodzą i wychodzą
Wiadomo, że oddziały rosyjskie odtworzyły drugi front zagrażając miejscowości Zugdidi, leżącej ok. 30 km od wybrzeża Morza Czarnego. Wiadomo także, że Rosjanie wkroczyli do Senaki, miasta oddalonego 40 km od granicy z Abchazją, gdzie zestrzelili dwa gruzińskie śmigłowce.
Oddziały rosyjskie opuszczają już jednak miasto, podaje rosyjska agencja Interfax, cytując ministra rosyjskiego resortu obrony. Moskwa uznała, że wcześniejsze zagrożenie atakiem gruzińskim zostało "wyeliminowane", po tym jak wycofano z miasta gruzińską piechotę.
"Potrzebujemy znacznie więcej"
W telewizyjnym wystąpieniu Saakaszwili zaapelował też do świata. - Do tej pory dostaliśmy od wspólnoty międzynarodowej tylko pomoc humanitarną, która już zaczyna napływać, i deklaracje - mówił. - To jest oczywiście ważne, ale potrzebujemy znacznie więcej - dodał.
Było gorąco
Nasz specjalny wysłannik, wyjeżdżając z Gori, na bieżąco relacjonował, co się dzieje na drodze w stronę Tbilisi.
- Na drodze prowadzącej z miasta jadą samochody cywilne, wojskowe, karetki. Wszyscy pędzą w jednym kierunku, w stronę Tbilisi - mówił. Ta ewakuacja przerodziła się w paniczną ucieczkę. Wszyscy jadą drogą, która z dwukierunkowej stała się jednokierunkowa. Nie słychać nic, poza hukiem kół - opowiadał. Według niego, Rosjanie chcą pokazać Gruzinom swoją siłę. Mówił, że nie widać dymu, nie słychać strzałów, ale "wszyscy uciekali w takiej panice, że nie będzie zdziwiony, jeśli tam trwają walki". Trwały? Agencja Reuters, powołując się na naocznego świadka doniosła, że w Gori rozgorzało piekło.
Inni świadkowie twierdzą jednak, że miasto pozostaje w rękach gruzińskich.
Teraz Tbilisi?
Kanik dojechał już do Tbilisi. Czy i to miasto jest zagrożone? - W tej chwili nie powiem już nikomu, że to jest niemożliwe. […] Każda chwila przynosi tu wielkie, wielkie zmiany - mówił Kanik. - Gdy dojechaliśmy do Gori, nic nie wskazywało na to, że trzeba będzie się ewakuować, po czym w ciągu pięciu minut wszystko się zmieniło - dodał.
Rosjanie wchodzą do Zugdidi i Senaki
Kiedy płonęło miasto Gori, wojska rosyjskie wkraczały w okolice miasta Senaki, leżące 40 km od granicy z Abchazją. Powód: zapobieżenie nowym atakom gruzińskim. Ataki miałyby być przeprowadzone przez gruzińskich rezerwistów mobilizowanych na rozkaz prezydenta Saakaszwilego – argumentowało rosyjskie ministerstwo obrony. W tej samej okolicy, rosyjskie lotnictwo zestrzeliło dwa gruzińskie śmigłowce: MI-8 i MI-24 - poinformował rosyjski portal vesti.ru, powołując się na asystenta dowódcy wojsk Aleksandra Nowickiego. Wcześniej, świadkowie donosili o sześciu helikopterach gruzińskich, które miały wznowić ataki w okolicach stolicy Południowej Oseti, Cchinwali.
Zagrożone walkami stało się również kolejne miasto - Zugdidi, znajdujące się w zachodniej Gruzji, ok. 30 km od wybrzeża Morza Czarnego. Na tym samym froncie, w rejonie Senaki, rosyjskie lotnictwo zestrzeliło dwa gruzińskie śmigłowce
Z Czeczeni do Gruzji
Rosyjskie ministerstwo obrony poinformowało też, że stacjonujące w Czeczenii bataliony "Wschód" i "Zachód" zostaną odwołane z Czeczenii i wysłane "dla wzmocnienia sił pokojowych w rejonie gruzińsko-osetyjskiego konfliktu" - donosi Interfax.
Źródło: Reuters, PAP, thenewstribune.com, iht.com