Proces znanego rosyjskiego prawnika Siergieja Magnitskiego, najprawdopodobniej zamęczonego w więzieniu, został odroczony. Rosyjski wymiar sprawiedliwości chce go ukarać pośmiertnie za domniemane oszustwa podatkowe. Tzw. sprawa Magnitskiego doprowadziła do dyplomatycznego starcia Stanów Zjednoczonych z Rosją.
Twerski Sąd Rejonowy w Moskwie, obok Magnitskiego, byłego prawnika funduszu inwestycyjnego Hermitage Capital Management (HCM), sądzi też dyrektora generalnego Williama Browdera. Ich rozprawę odroczono do 28 stycznia przyszłego roku.
Browder jako obywatel Wielkiej Brytani jest sądzony zaocznie, a Magnitski pośmiertnie.
Nie proces, a "farsa"
Jako przyczynę przesunięcia początku procesu sąd podał niestawienie się na rozprawie adwokatów oskarżonych. Obrońcy Browdera i Magnitskiego już wcześniej zapowiedzieli, że nie będą uczestniczyć w procesie, gdyż uważają go za farsę. Komitet Śledczy Federacji Rosyjskiej zarzuca Browderowi i Magnitskiemu uchylenie się od zapłacenia podatków na sumę 522 mln rubli (17 mln dolarów). Władze Wielkiej Brytanii odmówiły Rosji pomocy prawnej w tej sprawie.
Drogę do pośmiertnego sądzenia Magnitskiego utorował w ubiegłym roku Sąd Konstytucyjny FR. Orzekł on, że postępowanie karne przeciwko podejrzanemu lub oskarżonemu, który zmarł po jego wszczęciu, można umorzyć tylko wtedy, gdy zgodzi się na to jego rodzina. Matka Magnitskiego, Natalia, złożyła stosowny wniosek, ale został on oddalony z argumentacją, iż kobieta nie ma odpowiedniego statusu procesowego.
Oskarżył potężnych ludzi
Magnitskiego, który był zaangażowany w walkę z korupcją w Rosji, zatrzymano w 2008 roku w ramach śledztwa przeciwko HCM, kiedyś największemu funduszowi inwestycyjnemu w FR. Browderowi, który także piętnował korupcję w dużych firmach rosyjskich, w 2005 roku zakazano wjazdu do Rosji, powołując się na względy bezpieczeństwa narodowego. Później zakaz ten cofnięto. W 2007 roku w biurze HCM przeprowadzono rewizję. Skonfiskowane wówczas dokumenty, jak twierdzi fundusz, wykorzystano do przejęcia spółek, z którymi on współpracował. Magnitskiego aresztowano, gdy podczas przesłuchania wskazał funkcjonariuszy MSW zamieszanych w przejęcia spółek. Prawnik oskarżył ich o zagarnięcie z budżetu państwa równowartości 230 mln dolarów.
"Przeoczenia" w więzieniu
Ostatecznie Magnitski zmarł 16 listopada 2009 roku w więzieniu Matrosskaja Tiszyna w Moskwie. Wcześniej przez prawie rok był przetrzymywany w więzieniu Butyrki. W ocenie ekspertów z zakresu medycyny sądowej 37-letniemu Magnitskiemu podczas jego pobytu w więzieniu nie udzielono należytej pomocy lekarskiej, co skutkowało tym, że nie wykryto u niego we właściwym czasie chorób chronicznych, m.in. cukrzycy i żółtaczki, na które cierpiał, a w konsekwencji nie podjęto leczenia. Pracodawcy prawnika i obrońcy praw człowieka utrzymują, że w dniu śmierci został on ciężko pobity przez strażników więziennych. Jako dowód przedstawiają fotokopię wewnętrznego dokumentu więziennego, w którym zezwolono na użycie wobec Magnitskiego kajdanków i pałki gumowej.
Międzynarodowy aspekt
Po śmierci Magnitskiego postępowanie przeciwko niemu i Browderowi zostało umorzone. Wszelako w listopadzie tego roku Prokuratura Generalna FR zwróciła się do sądu o jego wznowienie.
W tym czasie w Kongresie USA dobiegały końca prace nad ustawą, nakładającą sankcje na urzędników państwowych z Rosji, podejrzewanych o łamanie praw człowieka. Temu ostro krytykowanemu przez władze FR aktowi prawnemu nadano imię Magnitskiego.
W odwecie Rosja wprowadza ustawę, która ograniczaja prawa wizowe dla obywateli USA zaangażowanych w łamanie praw człowieka, oraz zabraniające Amerykanom adopcji małych Rosjan.
Winnych nie ma
Kraje zachodnie od kilku lat bezskutecznie domagają się od Kremla rzetelnego wyjaśnienia wszystkich okoliczności śmierci Magnitskiego i ukarania winnych. Jedynym, którego jak dotąd postawiono przed sądem za przyczynienie się do śmierci prawnika, jest były zastępca naczelnika więzienia Butyrki Dmitrij Kratow. Jego sprawę wydzielono do odrębnego postępowania. Proces Kratowa od września toczy się także przed Twerskim Sądem Rejonowym. Postawiono mu zarzut "lekceważenia obowiązków służbowych, co skutkowało śmiercią człowieka". Według prokuratury nie kontrolował on podległego mu personelu medycznego i nie zwrócił należytej uwagi na prośby pacjenta. Oskarżony nie przyznaje się do winy. Jego obrona twierdzi, że nie miał on osobistego kontaktu ze zmarłym prawnikiem i że uczyniono z niego "kozła ofiarnego". We wtorek w procesie Kratowa nastąpił zwrot. Prokurator, powołując się na opinię biegłych, uznał, że były zastępca naczelnika więzienia jednak nie ponosi winy za śmierć Magnitskiego, gdyż przyczyną zgonu prawnika była "niewydolność serca", spowodowana "obciążeniami fizycznymi" lub "stresem psychoemocjonalnym". Prokurator wniósł o uniewinnienie Kratowa. Ogłoszenie wyroku nastąpi w piątek. W związku ze śmiercią Magnitskiego zarzuty postawiono też lekarce więziennej Łarisie Litwinowej, która opiekowała się prawnikiem i którą oskarżono o "nieumyślne spowodowanie śmierci wskutek niewłaściwego wykonywania obowiązków służbowych". W kwietniu tego roku śledztwo przeciwko lekarce umorzono w związku ze zmianą w kodeksie karnym, która skróciła do dwóch lat termin przedawnienia w przypadku zarzuconych jej czynów. Termin ten właśnie wówczas minął.
Autor: mk//gak/k / Źródło: PAP