"Ludzie zachowywali się jak stado zagubionych owiec"


- Poproszono mnie, żebym została na mostku, ponieważ mówię pięcioma językami. Byłam tam na wypadek, gdyby trzeba było wydać komunikat - twierdzi Mołdawianka Dominica Cemortan, którą media ochrzciły mianem "tajemniczej blondynki", towarzyszki kapitana Francesco Schettino. Z kolei kucharz ze statku Costa Concordia twierdzi, że po uderzeniu statku w skały Schettino wydawał się zupełnie nie przejmować zamieszaniem i czekał na swojego drinka w barze z nieznaną kobietą.

- Kapitan chciał, żebyśmy coś mu ugotowali około 22:00, 22:30 (statek uderzył w skały o 21:42 - red.) i widziałem go z kobietą, której nie rozpoznałem - twierdzi filipiński kucharz Rogelio Berista. - Wtedy wszystko zaczęło się walić, w tym nasze gotowanie. Nie wierzyłem w to, co się działo - wspomina wydarzenia sprzed tygodnia.

Kapitan chciał, żebyśmy coś mu ugotowali około 22:00, 22:30 (statek uderzył w skały o 21:42 - red.) i widziałem go z kobietą, której nie rozpoznałem. (...) Wtedy wszystko zaczęło się walić, w tym nasze gotowanie. Nie wierzyłem w to, co się działo. filipiński kucharz Rogelio Berista

- Wyjrzałem na zewnątrz i zobaczyłem kapitana czekającego na swojego drinka. Zapytałem się: dlaczego on wciąż czeka na deser swojej towarzyszki, gdy to się dzieje - dodaje.

"Byłam obok kapitana, 20 oficerów"

Nie jest jasne, czy kobietą, o której mówi kucharz jest Mołdawianka Domnica Cemortan. Media ochrzciły już ją mianem "tajemniczej blondynki" z otoczenia kapitana i pisały, że w momencie katastrofy była ze Schettino na mostku.

Cemortan jest b. pracownicą statku. Popłynęła w rejs, by uczcić swoje urodziny. Wyprawa była prezentem od byłego pracodawcy - armatora statku Costa Concordia - Costa Cruises (co sam potwierdził).

Teraz Mołdawianka w wywiadzie udostępnionym przez agencję Reutera, broni kapitana i zaprzecza, że była na mostku, gdy Costa Concordia uderzyła o skały. Twierdzi, że znalazł się tam dopiero później. Przyznaje jednak, że wieczorem w dniu katastrofy zjadła obiad ze Schettino.

Cemortan zaprzecza też, że kapitan opuścił statek przed innymi pasażerami. - Słyszałam w rosyjskich mediach, że kapitan pierwszy opuścił statek albo był wśród pierwszych. To nieprawda. Jestem świadkiem. Nie wiem, czy zostaną poproszona o zeznawanie przed sądem czy nie, ale mogę powiedzieć, że opuściłam pokład o 23:50 po rozkazie kapitana, który polecił mi pójście na trzeci pokład i wejście do łodzi ratunkowej, która mogła zabrać więcej ludzi - podkreśla.

Blondynka na mostku

Jak Cemortan znalazła się na mostku? Ona sama mówi, że pojawiła się tam dopiero, gdy usłyszała przez głośniki zakodowany sygnał, wzywający część członków załogi. - Z moimi byłymi kolegami z pracy poszłam na mostek, gdzie znajdował się kapitan z innymi oficerami - mówi w wywiadzie.

Słyszałam w rosyjskich mediach, że kapitan pierwszy opuścił statek albo był wśród pierwszych. To nieprawda. Jestem świadkiem. Nie wiem, czy zostaną poproszona o zeznawanie przed sądem czy nie, ale mogę powiedzieć, że opuściłam pokład o 23:50 po rozkazie kapitana, który polecił mi pójście na trzeci pokład i wejście do łodzi ratunkowej, która mogła zabrać więcej ludzi była pracownica na pokładzie Costa Concordia Domnica Cemotran

- Poproszono mnie, żebym została na mostku, ponieważ mówię pięcioma językami. Byłam tam na wypadek, gdyby trzeba było wydać komunikat - wspomina. - Byłam obok kapitana, 20 oficerów i dyrektora rejsu (...) Czekaliśmy na rozkazy od kapitana, które mieliśmy przekazać pasażerom - dodaje.

"Ludzie zachowywali się jak stado zagubionych owiec"

Cemortan staje w obronie Schettino i zaznacza, że jego działania przyczyniły się do uratowania życia pasażerów. - Jeden z moich kolegów ujął to tak: ludzie zachowywali się jak stado zagubionych owiec, a my musieliśmy ich uratować - mówi obywatelska Mołdawii.

- Staraliśmy się ratować ludzi, którzy nie mieli najmniejszego pojęcia, jak zachowywać sie w podobnej sytuacji - dodaje.

Katastrofa wycieczkowca

Luksusowy statek Costa Concordia z ponad 4,2 tys. ludzi na pokładzie uderzył w skały nieopodal toskańskiego wybrzeża w ubiegły piątek wieczorem. Na razie potwierdzono śmierć 11 osób. 21 wciąż nie odnaleziono.

Kapitan statku, Francesco Schettino, przebywa w areszcie domowym. Prawdopodobnie odpowie za nieumyślne spowodowanie śmierci i opuszczenie statku.

Byłeś na pokładzie Costa Concordii podczas katastrofy? Skontaktuj się z redakcją Kontaktu 24: Telefon: 22 324 24 24, sms: 516 4444 16, mail: kontakt24@tvn.pl

jak

Źródło: tvn24