"Na pewno nie jest to jakiś radykalny zwrot ku konserwatyzmowi"

Politolog Mindaugas Jurkynas ocenia, że choć na Litwie wybory parlamentarne wygrała centroprawica, nie jest to przypadek rewolucji konserwatywnej. Jak podkreślił, zwycięzcy zamierzają utworzyć koalicję z dwoma partiami liberalnymi.

Wybory do sejmu na Litwie, które odbywają się w dwóch turach, zakończyły się w niedzielę 25 października. Najwięcej mandatów w jednoizbowym 141-osobowym parlamencie zdobył Związek Ojczyzny – Litewscy Chrześcijańscy Demokraci (TS-LKD) – 50. Konserwatyści wspólnie z dwiema partiami liberalnymi: Litewskim Ruchem Liberałów (LRLS) – 13 mandatów i Partią Wolności (LP) – 11 mandatów (wspólnie 74 mandaty) przystąpili do redagowania umowy koalicyjnej i tworzenia rządu. Litewski Związek Rolników i Zielonych (LZVS), który w ustępującej koalicji rządzącej był decydującą siłą, w tych wyborach uzyskał 32 mandaty.

- Koalicjanci konserwatystów to dwie partie liberalne, przy czym jedna jest liberalna gospodarczo, a druga obyczajowo. Partia Wolności ma na sztandarach prawa mniejszości seksualnych, legalizację marihuany, itd., a więc to jest bardzo dalekie od tego, co rozumielibyśmy jako hasła konserwatywne - ocenił politolog Mindaugas Jurkynas w rozmowie z Polską Agencją Prasową.

OGLĄDAJ TVN24 W INTERNECIE >>>

Jurkynas podkreślił, że na czele zwycięskiej partii stoi przedstawiciel jej liberalnego skrzydła - Gabrielius Landsbergis. "Jedynka" na liście, Ingrida Szimonyte, która jest kandydatką na szefową koalicyjnego rządu, również jest "kojarzona z liberalnym establishmentem". To była minister finansów w konserwatywnym rządzie Andriusa Kubiliusa i kandydatka w wyborach prezydenckich.

- Dopóki nie będziemy dysponować badaniami na temat motywacji wyborców, nie możemy mówić z całą pewnością, co było główną przyczyną zwycięstwa Związku Ojczyzny, ale na pewno nie jest to jakiś radykalny zwrot ku konserwatyzmowi – przekonywał politolog. Jak stwierdził, częścią wyborców mogło kierować rozczarowanie rządami dotychczasowej koalicji, w przypadku innych zadecydowała charyzma polityków.

"W naszym kraju nie ma partii populistycznych, eurosceptycznych, skrajnie radykalnych"

Wybory na Litwie odbywają się według systemu mieszanego. 70 deputowanych wybieranych jest z list partyjnych, a 71 – w okręgach jednomandatowych. Zdaniem Jurkynasa w obecnej sytuacji, jeśli można mówić o rewolucji czy poważnej zmianie, to raczej jest to "rewolucja liberalna".

- Zarówno ze względu na to, że do rządu wejdą dwie partie liberalne, jak i dlatego, że w gospodarce nowy rząd będzie bardziej liberalny niż dotychczasowa koalicja. Rządy LZVS charakteryzowały się lewicowością w gospodarce, rosnącym interwencjonizmem – wskazał.

- Kolejna sprawa, w naszym kraju nie ma partii populistycznych, eurosceptycznych, skrajnie radykalnych, ani po prawej, ani po lewej stronie. Nie ma również żadnej liczącej się siły, która podważałaby geopolityczny kierunek polityki państwa, a więc jest przekonanie, że jesteśmy częścią Zachodu i wyznajemy zachodnie wartości – zaznaczył politolog.

Ekspert zwrócił również uwagę na to, że ani zwycięstwo konserwatystów, ani przegrana LZVS nie były druzgocące. - Chłopi dostali mniej więcej tyle, co konserwatyści w poprzednich wyborach – wskazał. - Większość nowej koalicji będzie dość krucha – dodał.

Politolog: współpraca koalicji będzie bazować na logice gospodarczej

Ekspert ocenił, że ze względu na różnice światopoglądowe w ramach przyszłej koalicji będzie dochodziło do poważnych spięć, jednak jej bazą będzie zapewne konsensus w sprawach gospodarczych. - Współpraca koalicji będzie bazować na logice gospodarczej – powiedział Jurkynas.

Jego zdaniem nowy rząd będzie "mniej chętny do zapożyczania się i reagowania na oczekiwania biznesu, który z powodu epidemii koronawirusa i przewidywanej recesji chciałby więcej wsparcia od państwa". - To może oznaczać, że wzrośnie bezrobocie i liczba bankructw – ocenił.

Akcja Wyborcza Polaków na Litwie – Związek Chrześcijańskich Rodzin (AWPL-ZChR) wywalczyła trzy mandaty. W ławach poselskich zasiądą Beata Pietkiewicz, Czesław Olszewski i Rita Tamaszuniene. Partia nie przekroczyła w tych wyborach 5-procentowego progu wyborczego. Jurkynas mówił, że AWPL zaszkodziły m.in. wypowiedzi lidera partii Waldemara Tomaszewskiego, który - na przykład - bronił polityki Alaksandra Łukaszenki wobec protestów na Białorusi.

Aktualnie czytasz: "Na pewno nie jest to jakiś radykalny zwrot ku konserwatyzmowi"
Czytaj także: