Benjamin Netanjahu nie przestaje szukać koalicjantów, potrzebnych do sformowania rządu. W nocy z niedzieli na poniedziałek prawicowy Likud zawarł porozumienie z ortodoksyjną Sefardyjską Partią Strażników Tory (Szas), jednak wciąż nie ma wymaganej większości.
Według doniesień izraelskiego dziennika "Haarec" Netanjahu miał przyznać partii Szas cztery teki ministerialne, w tym resort spraw wewnętrznych, infrastruktury narodowej oraz religii.
Jednak wciąż dysponuje tylko 53 głosami w 120-osobowym parlamencie, łącznie z 11 głosami Szas.
Czasu coraz mniej
Wcześniej szefowi Likud udało się już zawrzeć porozumienie koalicyjne ze skrajnie prawicowym ugrupowaniem Nasz Dom Izrael (Israel Beiteinu). Jednak czasu na sformowanie gabinetu jest coraz mniej - termin upływa 4 kwietnia.
Jerozolimskie źródła twierdzą, iż lider Likudu w poniedziałek kontynuować będzie rozmowy ws. włączenia innych partii do "rządu szerokiej koalicji" - w tym m.in. z Partią Pracy lecz także innymi małymi partiami religijnymi, mającymi po kilka mandatów w Knesecie.
Źródło: PAP