Prawy Sektor jest źródłem problemów dla nowych władz UkrainyEPA
Ukraińska partia Prawy Sektor uważa, że w stosunkach z Polską nie należy koncentrować się na negatywnych wydarzeniach historycznych, tylko myśleć o przyszłości – oświadczył w piątek lider tego skrajnie nacjonalistycznego ugrupowania Dmytro Jarosz.
- Jesteśmy otwarci na dyskusję o historii, ale uważamy, że należy koncentrować się przede wszystkim nie na tym, co było, tylko na tym, co będzie. W stosunkach między krajami bywa różnie – historia to historia – ale trzeba żyć przyszłością – oświadczył Jarosz na konferencji prasowej w Kijowie.
"Nie szukamy wrogów, szukamy sojuszników"
Jak podkreślił, Prawy Sektor opowiada się za „rozwijaniem stosunków z państwem polskim". - Będziemy robić wszystko w tym celu - powiedział.
Wyraził także wdzięczność polskiemu narodowi za pomoc podczas rewolucji na Majdanie. - To umacnia przyjacielskie i w istocie bratnie stosunki między ukraińskim i polskim narodem – zaznaczył.
Jarosz dodał, że zamierza wybrać się z wizytą do Brukseli, by wyjaśnić UE stanowisko swojej partii. - Szykujemy moją wizytę w Brukseli, żeby twarzą w twarz wyjaśnić nasze stanowisko. Nie szukamy wrogów, szukamy sojuszników – zaznaczył.
Prawy Sektor to radykalny ruch zrzeszający różne ukraińskie formacje nacjonalistyczne. Był bardzo aktywny podczas demonstracji na kijowskim Majdanie Niepodległości. Członkowie organizacji odwołują się do tradycji Stepana Bandery, Romana Szuchewycza, a także OUN i UPA.
Sam Jarosz kandyduje w przedterminowych wyborach prezydenckich na Ukrainie, które mają się odbyć 25 maja.