Lider Pink Floyd bojkotuje Izrael


Lider zespołu Pink Floyd Roger Waters nawołuje do bojkotu Izraela z powodu "kolonialnej i rasistowskiej" polityki tego państwa. Wszystko ma związek z budową osiedli izraelskich na ziemiach arabskich i murem oddzielających Palestyńczyków od Izreala.

Waters w niedzielę przekazał swoje oświadczenie palestyńsko-izraelskiej organizacji pozarządowej Centrum Alternatywnej Informacji. Muzyk zadeklarował, że będzie bojkotował Izrael i apeluje o to samo do innych artystów, dopóki kraj ten nie zakończy "okupacji i kolonizacji wszystkich ziem arabskich, nie zburzy muru oddzielającego Palestyńczyków i Izraelczyków, nie zrówna ich praw oraz nie zezwoli na powrót palestyńskich uchodźców - zgodnie z rezolucją 194 ONZ".

"Gdy rządy odmawiają działania, muszą to robić ludzie wszelkimi dostępnymi środkami pokojowymi. Dla niektórych to oznaczało przyłączenie się do Marszu Wolności dla Gazy, dla innych - do humanitarnej flotylli, która próbowała dostarczyć tak potrzebną pomoc humanitarną do Gazy. W moim przypadku jest to deklaracja moich intencji, by stanąć w akcie solidarności nie tylko z ludźmi z Palestyny, ale też z wieloma tysiącami Izraelczyków, którzy nie zgadzają się z rasistowską i kolonialną polityką swego rządu" - wyjaśnił Waters.

Dyskryminacja po izraelsku

Były wokalista i basista dodał, że zdecydował się na ten krok, dlatego że przez lata władze Izraela nie doprowadziły do "przyznania arabskim Izraelczykom praw obywatelskich, które byłyby równe prawom, jakie mają izraelscy Żydzi". Wśród innych powodów swego protestu muzyk wymienił przedłużenie tzw. muru bezpieczeństwa, oddzielającego terytoria zamieszkiwane przez Palestyńczyków i Izraelczyków oraz "bezprawne zawłaszczanie coraz większej części Zachodniego Brzegu".

Waters podkreśla, że nie jest antysemitą, a jego krok bierze się z wiary, że wszyscy ludzie zasługują na takie same prawa. Zaznaczył, że popiera Palestyńczyków w ich "obywatelskim, pozbawionym przemocy oporze".

"We don't need no thought control"

Roger Waters wystąpił w Izraelu w 2005 roku, mimo protestów lobby palestyńskiego. Odwiedził wówczas Jerozolimę i Betlejem. Na murze oddzielającym Palestyńczyków od Izraelczyków wypisał słowa "We don't need no thought control" (ang. nie potrzebujemy kontroli nad myślami) ze swojej piosenki. Pod wpływem tego, co zobaczył, odwołał koncert w Tel Awiwie, natomiast wystąpił w Newe Szalom (oaza pokoju), wsi założonej wspólnie przez Żydów i Arabów.

W ubiegłym miesiącu do tej samej kampanii bojkotu przyłączył się sławny muzyk folkowy, 91-letni Pete Seeger. Wśród artystów, którzy odwołali w ostatnim czasie koncerty w Izraelu, podając powody polityczne, byli m.in. Elvis Costello i grupa The Pixies.

Źródło: PAP, lex.pl