Stany Zjednoczone liczą na współpracę z przyszłym rządem Libanu w obszarach stanowiących przedmiot obopólnego zainteresowania - podkreślił w wydanym we wtorek oświadczeniu amerykański Departament Stanu. W Libanie, po siedmiu miesiącach starań, spodziewane jest sformowanie nowego rządu przed końcem roku.
"Mamy nadzieję, że nowy libański rząd będzie dążyć do stabilności i zapewnienia bezpieczeństwa krajowi pragnącemu pokoju i otwartemu na potrzeby swych obywateli" - czytamy w oświadczeniu.
Jednocześnie amerykański resort spraw zagranicznych wyraził zaniepokojenie rosnącymi wpływami politycznymi szyickiego ugrupowania Hezbollah, które blisko współpracuje z Iranem, również na płaszczyźnie wojskowej. Według najnowszych ustaleń koalicyjnych w skład nowego rządu miałoby wejść trzech ministrów związanych z Hezbollahem, w tym minister zdrowia.
Polityczny impas
Oświadczenie amerykańskiego Departamentu Stanu zbiegło się z kolejnymi doniesieniami z Bejrutu o przybliżającej się perspektywie pokonania ponad siedmiomiesięcznego impasu i powołania koalicyjnego gabinetu ministrów jeszcze przed Bożym Narodzeniem.
- Sprawy nabrały tempa i jeśli nie będzie jakichś nieoczekiwanych przeszkód, a takich nie przewiduję, nowy gabinet zostanie sformowany już niedługo - powiedział we wtorek na konferencji prasowej transmitowanej przez telewizję gen. Abbas Ibrahim, odpowiedzialny za bezpieczeństwo wewnętrzne.
Z kolei desygnowany na stanowisko ministra finansów Ali Hasan Chalil, już wcześniej piastujący to stanowisko, zapowiedział, że rząd uda się stworzyć jeszcze przed końcem roku, dzięki czemu "wywołany zostanie pozytywny wpływ na kondycję finansową i gospodarczą kraju".
Ta tymczasem się pogarsza. We wtorek amerykańska agencja ratingowa Fitch obniżyła rating Libanu ze stabilnego na negatywny, wskazując na wzrost długu publicznego i deficyt budżetowy, a także na kłopoty z powołaniem gabinetu ministrów.
Powyborcza rywalizacja
Wybory parlamentarne odbyły się w Libanie 6 maja. Przyniosły one wyraźne przesunięcie na prawo na libańskiej scenie politycznej – opowiadający się za zbliżeniem z Iranem Hezbollah oraz ugrupowania z nim związane zdobyły w rezultacie wyborów pewną przewagę.
Desygnowany na premiera Saad Hariri, lider Ruchu Przyszłości, od wielu tygodni zapowiada, że nowy rząd będzie sformowany najszybciej, jak to możliwe, bo "problemy gospodarcze, jakich doświadcza Liban, nie pozwalają na zwłokę". Na razie się to jednak nie udaje.
Saad Hariri, przypominają media, został desygnowany na premiera dzięki poparciu kierowanego przezeń Ruchu Przyszłości. Za jego kandydaturą opowiedziały się też Socjalistyczna Partia Postępowa i Wolny Ruch Patriotyczny. Łącznie wszystkie te ugrupowania dysponują 58 głosami w 128-osobowym parlamencie.
Partie, które miałyby stworzyć koalicję walczą o posady ministerialne. Szczególnie zażarte spory toczą się między Wolnym Ruchem Patriotycznym prezydenta Aouna (członka maronickiej wspólnoty chrześcijańskiej, spośród której, zgodnie z libańską tradycją, wywodzi się prezydent kraju) i Siłami Libańskimi Samira Geagei, który również jest przedstawicielem wschodniego katolicyzmu, czyli Kościoła maronickiego.
W majowych wyborach związany z prezydentem Michelem Aounem Wolny Ruch Patriotyczny wraz z sojusznikami uzyskał 29 mandatów, szyicki Hezbollah – 13, a złączone z nim sojuszem wyborczym ugrupowanie Amal – 16. Sojusznicy obydwu tych ugrupowań dysponują dodatkowo dziesięcioma mandatami.
Niezbędne reformy
Paryska konferencja MFW, zrzeszająca instytucje i osoby prawne gotowe okazać Libanowi pomoc finansową, uzależnia ją od przedstawienia rządowego programu reform systemowych. Dalsza zwłoka w formowaniu gabinetu może postawić pomoc MFW pod znakiem zapytania - wskazują eksperci.
W ocenie ekspertów Międzynarodowego Funduszu Walutowego warunkiem wstępnym reform mających na celu obniżenie długu publicznego, który w 2017 roku był równy 150 proc. PKB, jest reforma fiskalna.
Autor: mm / Źródło: PAP