Leśna bitwa o odpady nuklearne

Aktualizacja:

Nawet 50 tys. ludzi, kilkaset traktorów i aktywiści z łopatami próbujący zatrzymać pociąg, po drugiej stronie 16 tys. policjantów - tak wyglądają w Niemczech protesty przeciwko transportowi odpadów radioaktywnych na składowisko w Gorleben w Dolnej Saksonii. Starcia z policją trwały cały dzień, ale pociąg dotarł do Lauenbergu, przedostatniej stacji na swojej trasie.

Protesty miały miejsce w okolicach miejscowości Dannenberg w Dolnej Saksoni. W sobotę zebrało się tam 50 tysięcy osób (policja twierdzi, że było ich 20 tys.), w tym rolnicy na kilkuset traktorach. Początkowo manifestacja miała charakter pokojowy - protestowali zarówno ludzie młodzi, rodziny z dziećmi, jak i osoby starsze, uczestnicy protestów w latach 60. i 70. Byli też przedstawiciele partii lewicowych i Zielonych.

Demonstranci próbowali zatrzymać pociąg z 123 tonami odpadów, wykopując kruszywo spod podkładów kolejowych. Dwóch aktywistów Greenpeace zwiesiło się z mostu nad torami obok Kessel, którymi miał przejechać pociąg. Nie zareagowali na wezwania policji do zejścia na ziemię. Ponieważ mężczyźni wisieli mniej niż metr nad trakcją, z obawy o ich bezpieczeństwo pociąg toczył się z minimalną prędkością.

Pomimo starań protestujących, pociąg dotarł do Leitstade, gdzie podjęli kolejną próbę zablokowania torów. Doszło tam do starć policji i aktywistów w lesie przez który przejeżdżał pociąg. Oddziały prewencji rozproszyły demonstrujących przy użyciu armatek wodnych, gazu i przymusu bezpośredniego.

Ostatecznie pociąg dotarł do przedostatniej stacji Lauenberg z dziesięciogodzinnym opóźnieniem, ponieważ wiele razy musiał zwolnić swój bieg, a nawet zatrzymać się. Najdłuższy, bo półtoragodzinny postój, wymusiło trzech aktywistów, którzy przypięli się łańcuchami do torów. Radioaktywne materiały musiały poczekać, aż policjanci odkują mężczyzn.

Przeciw składowaniu

Powodem manifestacji jest transport 123 ton odpadów radioaktywnych z niemieckich elektrowni przerobionych w La Hague we Francji. Pociąg jedzie do Gorleben, gdzie znajduje się prowizoryczny magazyn tych odpadów. Tamtejsza kopalnia soli rozważana jest jako miejsce na ostateczne składowisko. Transport odpadów zabezpiecza ponad 16 tysięcy policjantów.

Wzrost siły demonstracji "antyatomowych" wynika z sprzeciwu wielu Niemców wobec decyzji rządu Angeli Merkel, który przedłużył o kolejne 12 lat działalność 17 niemieckich elektrowni atomowych. Zgodnie z ustaleniami z 2002 roku rządu socjaldemokratycznej SPD i Zielonych miały zostać zamknięte w 2021 roku.

Rząd argumentuje, że wydłużenie okresu eksploatacji elektrowni atomowych to część jego nowej strategii energetycznej. Jej podstawowym założeniem jest rozwój energetyki opartej na źródłach odnawialnych, tak by w 2050 roku pokrywała ona 80 proc. zapotrzebowania na prąd. Energetyka atomowa i węglowa mają jedynie odgrywać rolę "technologii pomostowych". Opozycja i organizacje ekologiczne w odpowiedzi zarzucają, że rządząca koalicja realizuje interesy koncernów energetycznych i lobby atomowego.

Źródło: PAP, APTN