Ławrow: Zachód nam pokazał, ile warte są obietnice


To, co wydarzyło się na Krymie, było związane z koniecznością ochrony rosyjskiej ludności, która mieszka tam od setek lat - powiedział Siergiej Ławrow w odpowiedzi na pytanie dziennikarza, który wypomniał mu, że Rosja obiecywała, że Krymu nie zajmie, a po dwóch tygodniach to uczyniła. Szef rosyjskiej dyplomacji dodał, że Rosja "nie zmusza nikogo, by jej wierzył", a same kraje Zachodu pokazały przez lata, "ile takie obietnice są warte".

Ławrow pojawił się na konferencji prasowej w Hadze, gdzie zakończyły się poniedziałkowe obrady wspólnoty międzynarodowej dot. bezpieczeństwa nuklearnego.

Krym musiał być chroniony

Ławrow stwierdził, że oskarżenia pod adresem Rosji ws. zajęcia Krymu są śmieszne, bo "to, co wydarzyło się na Krymie, było związane z koniecznością ochrony rosyjskiej ludności, która mieszka tam od setek lat".

Ławrow wyjaśnił też na konferencji prasowej, że państwa zachodnie nie powinny się temu dziwić, a same przez lata, które Rosja spędziła "wierząc partnerom", okłamywały ją i nie dotrzymywały swoich zobowiązań międzynarodowych.

Mówiąc o "setkach lat" obecności Rosjan na Krymie, Siergiej Ławrow nieco przesadził. Obecność tę datuje się dopiero od końca XVIII wieku, a ich masowe osiedlanie się nad brzegami Morza Czarnego rozpoczęło się w 2. połowie XIX wieku, po wojnie krymskiej. To wtedy, w wyniku przymusowego wysiedlania Tatarów, ich odsetek na półwyspie zwiększył się do około 35 proc. W XX wieku, w czasach ZSRR, gdy krymscy Tatarzy stali się ofiarami prześladowań, a tysiące zostały wymordowane, Rosjanie zaczęli stanowić większość w regionie.

Rosji się nie wyrzuca?

Szef MSZ w czasie konferencji prasowej dodał także, że wykluczenie Rosji z grupy G8 wykluczeniem właściwie nie jest.

- Grupa G8 jest nieformalnym klubem, nikt kart członkowskich nie wydaje, nikt nie może więc z tego klubu nikogo wyrzucić. Jeżeli grupa G8 spełniła już swoje zadania to nie musi działać. Mamy Radę Bezpieczeństwa ONZ, grupę sześciu państw ds. rozmów z Iranem, mamy inne gremia i instytucje. Nie widzimy żadnej szkody w tym, że się to towarzystwo rozejdzie. Zobaczymy jak to będzie wyglądało za rok czy półtora - stwierdził dyplomata.

Kijów sobie nie radzi. A powinien

Ławrow dodał, że spotkał się w poniedziałek ze swoim odpowiednikiem z ukraińskiej strony, Andrejem Deszczycą, ale uczynił to dlatego, że takie instrukcje wydał swoim ministrom Władimir Putin. W ten sposób Ławrow uciekł od odpowiedzi na pytanie europejskiego dziennikarza o to, czy jego spotkanie ze stroną ukraińską oznacza, że Kreml nowe władze w Kijowie uznaje.

Ławrow wytknął po chwili Radzie Najwyższej Ukrainy, że ta "wciąż nie doprowadziła do porządku sytuacji w Kijowie (...) i wciąż nie zostały rozwiązane radykalne bojówki'. - Radykałowie nie mają miejsca w dzisiejszym społeczeństwie. Władze Ukrainy powinny poświęcić uwagę reformie konstytucyjnej tak, by uwzględnić interesy wszystkich regionów kraju - wytłumaczył, odnosząc się tym samym do mieszkającej na wschód od Dniepru wielkiej rzeszy ludności rosyjskojęzycznej.

Umowa Stowarzyszeniowa? "Nie wiadomo, co to"

Zdaniem Ławrowa podpisana 21 marca w Brukseli w jej części politycznej Umowa Stowarzyszeniowa Ukrainy z UE nie jest "prowokacją Zachodu", bo "właściwie w ogóle nie wiadomo, czym jest".

- To zaledwie 1/20 tego, co powinno zostać podpisane. Dziwne jest jednak to, że podpisano umowę w chwili, gdy nowe władze na Ukrainie nie zostały jeszcze ukonstytuowane. Zasadne i właściwe etycznie byłoby poczekać na bardziej prawomocną władzę w Kijowie - uznał szef rosyjskiej dyplomacji, ganiąc w ten sposób europejskich polityków.

[object Object]
Rosja została pozbawiona prawa głosu w Zgromadzeniu Parlamentarnym po aneksji Krymu. Nagranie archiwalne: podpisanie umowy o przyłączeniu półwyspu do Federacji Rosyjskiej Reuters Archive
wideo 2/25

Autor: adso/jk / Źródło: TVN 24

Tagi:
Raporty: