Laureat Pulitzera: co najmniej tysiąc nazistów szpiegowało dla Ameryki

 
"Co najmniej tysiąc nazistów szpiegowało dla Stanów"sxc.hu

"Amerykańskie agencje nie tylko zatrudniały nazistów, one też ukrywały ich zbrodnie" napisał Eric Lichtblau. Do księgarni za oceanem trafia właśnie jego książka "Naziści z sąsiedztwa: Jak Ameryka stała się bezpieczną przystanią dla ludzi Hitlera". Laureat Pulitzera twierdzi w niej, że przez dekady zimnej wojny co najmniej tysiąc nazistów szpiegowało dla Stanów Zjednoczonych. W zamian dostali spokój: pomoc w emigracji do Ameryki, ukrywanie i ignorowanie ich wojennych zbrodni.

Bezpieczeństwo kraju przed sumieniem - skomentował Eric Lichtblau, amerykański dziennikarz, którego książka obnaża to, co miało się dziać w Stanach Zjednoczonych w czasie zimnej wojny. Otóż to właśnie tam, według autora książki "Naziści z sąsiedztwa: Jak Ameryka stała się bezpieczną przystanią dla ludzi Hitlera", trafiło co najmniej tysiąc nazistów. W zamian za ignorowanie ich zbrodni z czasów drugiej wojny światowej i ułatwienie emigracji ci mieli szpiegować na zlecenie Stanów Zjednoczonych.

Agresywna rekrutacja nazistów

- W szczytowym okresie zimnej wojny, czyli w 1950 roku, amerykańskie organy ścigania i przywódcy wywiadu - J. Edgar Hoover z FBI i Allen Dulles z CIA - prowadzili agresywną rekrutację nazistów wszystkich szczebli - mówił o książce autor w wywiadzie dla The New York Times. - Wierzyli, że waga eks-nazistów jako szpiegów przeciw Rosji przewyższa to, co nazywali "uchybieniami moralnymi" w czasie ich pracy dla Trzeciej Rzeszy - tłumaczył skąd pomysł na ściągnięcie za ocean co najmniej tysiąca zbrodniarzy wojennych.

Doniesienia Erica Lichtblau potwierdza Efraim Zuroff, dyrektor Centrum Szymona Wiesenthala w Jerozolimie. W rozmowie z gazetą przyznał, że o współpracy amerykańskich urzędników z nazistami wiadomo było od dawna. - Dlatego mnie to nie szokuje. To nie nowość, chociaż książka dostarcza mnóstwa nowych szczegółów - przyznał.

Wskazał też na znany przypadek Wernhera von Brauna, nazistowskiego naukowca, który podczas drugiej wojny światowej jako członek partii nazistowskiej i oficer SS tworzył pociski balistyczne, a po wojnie uczestniczył w amerykańskim programie kosmicznym i pomagał w tworzeniu NASA.

Książka ma jednak wskazywać kolejne przykłady. Świadkowie, dokumenty pokazują wprost, że - według autora - nie tylko von Braun, ale co najmniej tysiąc nazistów przyjechało do Stanów Zjednoczonych szpiegować dla Ameryki.

Liczbę tę potwierdza Richard Breitman, badacz Holocaustu na American University. Dokładna liczba nie jest jednak znana.

"Łatwo dostępne informacje"

Może Amerykanie nie wiedzieli o przeszłości swoich rekrutowanych szpiegów? - Niemożliwe. Nie mieli powodu, żeby nie wiedzieć - obala tę informację Norman Goda z University of Florida. - Informacje te były łatwo dostępne - zaznaczył w książce cytowany przez Erica Lichtblau.

Jednym z głośnych przykładów, które pokazuje w swojej książce, jest Aleksandras Lileikis. To były dowódca oddziału tajnej policji litewskiej w Wilnie. Do Stanów Zjednoczonych wyemigrował w 1955 roku. Dostał obywatelstwo, ale je stracił, kiedy bostoński rząd federalny ustalił, że na rozkaz Lileiksa "dziesiątki tysięcy osób zostały pozbawione życia".

Zanim jednak sędzia wydał wyrok, CIA płaciło rocznie Likeiksowi 1700 dolarów. Co miesiąc dostawał też dwa kartony papierosów za szpiegowanie dla Ameryki. Z dokumentów wynika jednak, według Erica Lichtblau, że to nie bostoński sąd otworzył oczy CIA. Ci byli świadomi masakry 60 tys. Żydów na Litwie w czasie drugiej wojny światowej, wtedy kiedy tajną policją rządził tam nie kto inny jak Aleksandras Likeikis.

Eric Lichtblau to amerykański dziennikarz, który w 2006 roku razem z kolegą z New York Times Jamesem Risenem otrzymał Nagrodę Pulitzera za pracę nad historią o podsłuchach w Narodowej Agencji Bezpieczeństwa Stanów Zjednoczonych.

Autor: bieru/ja / Źródło: timesofisrael.com

Źródło zdjęcia głównego: sxc.hu