Lasek: trwa zacieranie śladów na miejscu katastrofy

Lasek: trwa zacieranie śladów na miejscu katastrofy
Lasek: trwa zacieranie śladów na miejscu katastrofy
tvn24
Szef polskiej komisji badającej wypadki lotnicze dr Maciej Lasektvn24

- Dostęp do szczątków samolotu mają nieuprawnione osoby, które nie znają się na prowadzeniu dochodzenia i mogą świadomie dokonywać zmian w położeniu szczątków lub je wywozić. To zacieranie śladów – powiedział w „Faktach po Faktach” w TVN24 Maciej Lasek, przewodniczący Państwowej Komisji Badania Wypadków Lotniczych, odnosząc się do katastrofy malezyjskiego boeinga na Ukrainie.

Maciej Lasek podkreślił, że wyjaśnienie przyczyn katastrofy malezyjskiego boeinga powinno być priorytetem dla całej społeczności międzynarodowej. W jego ocenie, wszystko wskazuje na to, że maszyna "została strącona przez grupę bandytów".

- To był akt terroru, zwyczajny bandytyzm - mówił. - W tej chwili okazuje się, z nieregularne grupy prowadzące działania zbrojne mogą być wyposażone w najnowszą broń - dodał.

Zacieranie śladów

Lasek zaznaczył też, że Ukraina nie ma kontroli nad terenem, gdzie znajduje się wrak samolotu, a to utrudnia przeprowadzenie rzetelnego śledztwa. Dodał, że miejsce katastrofy powinno być zabezpieczone jak najszybciej, gdyż dostęp do niego mają osoby nieuprawnione, które nie znają się na tego typu dochodzeniu i mogą świadomie dokonywać zmian w położeniu szczątków maszyny lub je wywozić. W jego ocenie, takie działanie to zacieranie śladów.

Podkreślił, że najważniejsze jest, by odzyskać kontrolę nad tym terenem, aby biegli mogli swobodnie pracować na miejscu katastrofy. Jak mówił, ich oględziny są niezbędne, by uzyskać dowody i potwierdzić to, "co nam wszystkim wydaje się pewne, że samolot został zestrzelony". Zaznaczył, że dowody są niezbędne, by postawić winnym zarzuty. - Co innego nasze przekonania, a co innego dowody na temat przyczyn katastrofy - mówił.

Odzyskać czarne skrzynki

Dodał też, że istotne jest odnalezienie i odzyskanie danych z czarnych skrzynek.

- Prawdopodobnie ich zapis urywa się bez żadnych symptomów tego, że coś się dzieje. Wrak rozrzucony na tak dużej przestrzeni - mówi się o 15 na 10 km - wskazuje, że samolot rozpadł się na bardzo dużej wysokości. W związku z tym prawdopodobnie bezpośrednio po trafieniu te rejestratory przestały działać - mówił. Wskazał, że ich odczyt nie będzie łatwy. - Każda z linii w swoich samolotach ma specjalnie zakodowane dane i żeby je odczytać trzeba mieć tzw. ramkę danych, a one różnią się od siebie. Odczytanie tych danych dla innego samolotu będzie prowadziło do błędnych wyników - zaznaczył.

Jak mówił, w związku z tym Malezyjczycy powinni przysłać ramkę danych do odczytu i dopiero przy jej użyciu można będzie odczytać parametry lotu - Nie można tego zrobić chałupniczymi metodami - podkreślił Lasek.

"Prymitywne działanie propagandowe"

Lasek komentował też słowa szefa prorosyjskich separatystów Igora Striełkowa, który oświadczył, że na pokładzie zestrzelonego samolotu nie było żywych ludzi, a zwłoki martwych od kilku dni osób.

- To jest bardzo prymitywne działanie propagandowe - mówił Lasek. Gość "Faktów po Faktach" dodał, że ważnym elementem jest też zapewnienie bezpieczeństwa śledczym na miejscu, aby mogli rzetelnie wykonywać swoje obowiązki. - Trudno powiedzieć ile potrwa to śledztwo, choć wydaje się, że przyczyna jest ewidentna - stwierdził.

W katastrofie malezyjskiego samolotu na wschodniej Ukrainie zginęło prawie 300 osób. Boeing leciał z Amsterdamu do Kuala Lumpur. Samolot został najprawdopodobniej zestrzelony pociskiem rakietowym odpalonym z obszaru kontrolowanego przez separatystów.

Autor: db/tr / Źródło: tvn24

Źródło zdjęcia głównego: tvn24

Raporty: