Ktoś wysłał jej list z pogróżkami i lisią łapę. Będą jej pilnować policjanci

Źródło:
Il Resto del Carlino, quotidiano.net
Bolonia
BoloniaGoogle Earth
wideo 2/4
BoloniaGoogle Earth

"Już przegrałaś! Teraz znikaj z wydziału, bo możesz zrobić sobie krzywdę" - anonimową przesyłkę z taką informacją znalazła w swojej szafce Francesca Rescigno z uniwersytetu w Bolonii. Policja szuka autora listu, a w sprawie bezpieczeństwa kobiety prefekt miasta zebrał członków komitetu do spraw porządku publicznego. Od teraz aż do końca września, w drodze na uczelnię i do domu, będą Rescigno towarzyszyć funkcjonariusze policji.

Francesca Rescigno pracuje na bolońskim uniwersytecie już od ponad 20 lat. W tym semestrze prowadzi zajęcia o instytucjach prawa publicznego na wydziale nauk politycznych i społecznych. Odbywają się w zabytkowym Palazzo Ercolani przy Strada Maggiore, w samym centrum miasta.

Wydział nauk politycznych i społecznych Uniwersytetu Bolońskiego

"Jestem niewygodna". Walczy o prawa kobiet, mniejszości, zwierząt

W ubiegły wtorek, 20 czerwca, na dzień przed rozstrzygnięciem konkursu na profesora prawa publicznego, jaki odbywał się ostatnio na Uniwersytecie Bolońskim, znalazła w swojej przegródce podejrzaną przesyłkę. W miejscu, w którym jej studenci zazwyczaj zostawiali swoje prace, leżała biała koperta z listem i makabrycznym dodatkiem: fragmentem zwierzęcego ciała. Jak się później okazało, był to kawałek lisiej łapy. "Już przegrałaś! Teraz znikaj z wydziału, bo możesz zrobić sobie krzywdę..." - ostrzegał napis wydrukowany czarną czcionką na białej kartce papieru.

Natychmiast powiadomiła o sprawie policję i władze uczelni. Z kobietą rozmawiał dziennikarz portalu Il Resto del Carlino. Zapytał o to, czy podejrzewa, kto może być autorem tej niepokojącej przesyłki.

"Nie mam pojęcia. W tamtym czasie odbywał się konkurs na stanowisko profesora, w którym brałam udział. Zakończył się w piątek (dwa dni po przesyłce-red.) w niekorzystny dla mnie sposób. Na wydziale panowała bardzo napięta atmosfera. Przesłanie jest dla mnie jasne: jest ktoś, kto nie życzy sobie mojej obecności na wydziale. (...) Być może dlatego, że jestem 'niewygodna', a na pewno nie 'dyskretna' w tym, co robię. Może to przez moją walkę o prawa kobiet, mniejszości narodowych, o walkę o prawa osób LGBT i zwierząt. Ten, kto wysłał mi tę łapę, na pewno to wiedział" - oceniła Rescigno.

Chce zmienić wydział

Policja prowadzi w tej sprawie postępowanie. Po ośmiu dniach wciąż nie udało się namierzyć sprawcy. Na kartce papieru jest mnóstwo różnych odcisków palców, a na wydziale, w miejscu, gdzie stoi szafa z przegródkami dla wykładowców, nie ma kamer monitoringu.

We wtorek 27 czerwca prefekt Bolonii Attilio Visconti zebrał członków komitetu do spraw porządku publicznego. Na spotkaniu był też obecny rektor uczelni Giovanni Molari i sama Francesca Rescigno.

- Dogłębnie przeanalizowaliśmy zdarzenie, wysłuchaliśmy zeznań wykładowczyni (...) i podjęliśmy decyzję o wprowadzeniu w życie środków ostrożności, które potrwają aż do końca września - przekazał rektor po spotkaniu zebranym dziennikarzom. Komitet podjął decyzję, że w drodze do domu i z domu na uczelnię, wykładowczyni będą towarzyszyć funkcjonariusze policji.

Francesca Rescigno zapowiedziała, że będzie starać się u rektora uczelni o przeniesienie do innego wydziału.

Autorka/Autor:ww/dap

Źródło: Il Resto del Carlino, quotidiano.net

Źródło zdjęcia głównego: Google Earth