Sędziowie, politycy i dziennikarze - to zdaniem premiera Włoch Silvia Berlusconiego środowiska, które szkodzą jego rządowi i Włochom w ogóle. Premier dał upust emocjom dzień po tym, gdy został skrytykowany przez Kościół katolicki.
W rozpowszechnionym we wtorek przesłaniu do kościelnej włoskiej wspólnoty, niosącej pomoc narkomanom i trudnej młodzieży, premier napisał: "Rządzenie Włochami w środku światowego kryzysu jest szczególnie trudne, a tymczasem są różne środowiska; sądownicze, polityczne i dziennikarskie, które działają, by niszczyć, szkalować, sabotować zamiast budować we wspólnym interesie naszych Włoch".
Zwracając się do działaczy i ochotników współfinansowanej przez siebie wspólnoty dobroczynnej "Spotkanie" Berlusconi podkreślił: "wy jesteście inni". "Jesteście przykładem tego, jak można pracować na rzecz dobra, także pośród trudności i niekiedy prześladowań, tego, jak stałe zaangażowanie, zjednoczone z wiarą w Boga, może uczynić prawdziwe cuda" - dodał szef rządu.
Słowa o "prześladowaniach" to aluzja do procesu sądowego założyciela wspólnoty, byłego księdza Pierino Gelminiego, który na swoją prośbę został przeniesiony przez papieża Benedykta XVI do stanu świeckiego, by stanąć przed sądem oskarżony o seksualne molestowanie nieletnich podopiecznych swego ośrodka.
Koniec sojuszu z Kościołem?
Włoski premier wystosował list do Gelminiego i jego wspólnoty dzień po uznanym za bezprecedensowe wystąpieniu przewodniczącego Konferencji Episkopatu Włoch kardynała Angelo Bagnasco, który ostro skrytykował "rozpustne zachowania i niewłaściwe relacje". Słowa te zinterpretowano jako potępienie skandalu z kręgiem prostytutek i szantażystów w otoczeniu Berlusconiego. Hierarcha zaapelował o "oczyszczenie powietrza" w kraju oraz "honor i dyscyplinę" polityków, a ponadto wyraził ubolewanie z powodu "upadku obyczajów" i "stylu życia trudnego do pogodzenia z godnością osób oraz przyzwoitością urzędu i życia publicznego".
Wystąpienie to zdecydowana większość komentatorów oceniła jako zerwanie przez włoski Kościół sojuszu z Silvio Berlusconim.
Źródło: PAP