W środę irańskie media poinformowały o sprzedaży Iranowi rakiet S-300. Teheran miał je otrzymać m.in. od Białorusi. Mińsk jednak wszystkiemu zaprzecza. - Strona białoruska nie prowadziła rozmów z Iranem i nie dostarczyła do tego kraju baterii rakiet S-300 ani ich elementów - oświadczył przedstawiciel białoruskiego Państwowego Komitetu Wojskowo-Przemysłowego.
Jak powiedział przedstawiciel Komitetu ds. informacji i kontaktów z mediami Władimir Ławreniuk, ”strona irańska nigdy nie zwracała się do Białorusi w sprawie sprzedaży S-300 i Białoruś nigdy nie realizowała dostaw do tego kraju żadnych rakiet S-300 i elementów ich wyposażenia”.
Podkreślił, że Białoruś wypełnia międzynarodowe porozumienia w sprawie kontroli eksportu i corocznie przekazuje odpowiednim międzynarodowym organom niezbędne dokumenty dotyczące tej kwestii.
Z Białorusi i ”innych źródeł”
Wcześniej półoficjalna irańska agencja prasowa Fars - a za nią inne środki przekazu na całym świecie - poinformowała, że Iran otrzymał od Białorusi i z ”innych źródeł” cztery rakiety systemu obrony powietrznej S-300.
W 2007 roku Rosja podpisała z Iranem kontrakt na dostarczenie Teheranowi baterii rakietowych S-300, które są w stanie śledzić równocześnie 100 celów i zwalczać samoloty na odległość 120 kilometrów. Takie rakiety chroniłyby irańskie instalacje jądrowe przed ewentualnym atakiem. O to by Moskwa nie sprzedawała Teheranowi systemów S-300 walczą Stany Zjednoczone i Izrael.
Sankcje na Iran
Gdy Rada Bezpieczeństwa ONZ uchwaliła w czerwcu nowe sankcje wobec Iranu, niektórzy politycy w Moskwie sugerowali, że dostawy S-300 do Iranu naruszałyby oenzetowskie sankcje. Przedstawiciele władz rosyjskich utrzymują jednak, że nowe sankcje wobec Iranu, związane z kontynuowaniem przez ten kraj programu nuklearnego, nie stanowią przeszkody dla sprzedaży systemów S-300, gdyż jest to kompleks obronny.
kj//mat
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: Wikipedia