Dwie bomby wybuchły w niedzielę w krótkim odstępie czasu na stacji kolejowej w Algierii zabijając co najmniej 12 osób i raniąc kilka innych - podał przedstawiciel miejscowych władz.
Do zamachu doszło w prowincji Bumardas, około 50 km na wschód od stolicy kraju - Algieru, gdy na stacji kolejowej w Beni Amrane zdetonowoano zdalnie dwa ładunki.
Pierwsza eksplozja zabiła co najmniej 2 osoby w tym francuskiego inżyniera zajmującego się projektem modernizacji stacji. To pierwszy Francuz, który zginął w zamachu w Algierii od 1990 roku. Drugi wybuch nastąpił, gdy na miejsce przybyli funkcjonariusze policji i ratownicy.
Na razie nikt nie przyznał się do zamachu. Do serii wcześniejszych zamachów w Algierii, w tym do grudniowego jednoczesnego zamachu na sąd i biuro ONZ w Algierze, w którym zginęło 41 osób, przyznała się Al-Kaida Islamskiego Maghrebu.
Źródło: PAP, tvn24.pl